Cóż, zaczarowany grudzień juz za nami, a Nowy Rok chyba wielu z nas mimo wszystko zaskoczył. Co gorsza, dziś już jest 12 stycznia ! (kiedy ten czas minął ja Was pytam !!! ;) Jak Wasze nastroje styczniowe?
Ze styczniem mam wrażenie to jest tak, że po uroczym grudniu, wyczekiwaniu na Święta i samych Świętach człowiek jest tak naładowany emocjami, że kiedy przychodzi spokojny styczeń, czujemy małą pustkę. Ponadto, widmo jeszcze kilku misięcznej zimy nie napawa optymizmem, a postanowienia Noworoczne przygniatają nas swoim ciężarem ;). Jakie są Wasze sposoby na styczniową chandrę?
U mnie standardowo i niezmiennie, wciąż ciepły kocyk i herbatka i połyskujaca na szafce świeczka (jedna albo dwie ;). No tak, wiem, mi niewiele do szczęścia potrzeba, ale cóż począć, że tak już mam ;).
Styczniowa aura w Connecticut bardzo zmienna jest, Nowy Rok powitaliśmy oprószeni delikatnie śniegiem, jednak kilka dni później spadło go ze 20 cm, a zima stała się bardzo malownicza! :) Dziś znowu nagle słońce i wszystko zaczęło topnieć, w powietrzu natomiast czuć było delikatnie dobijającą się wiosnę. Czy ja już tej wiosny chcę? Hmm...,chyba nie... ;). Jeszcze kilka zimowych zajęć przede mną mam nadzieję, a przede wszystkim chciałabym zobaczyć moje ukochane Mazury pokryte białym lukrem :).
Oczywiście, ja tu jak zwykle gadu gadu, a post zapełnia się moją paplaniną. Może zamiast paplaniny wrzucę dla odmiany kilka zdjęć ;).
Ostatnie dni z zimowymi ozdobami i park w Meriden pięknie oświetlony :)
Pyszne włoskie rogaliki z parmezanem we włoskiej knajpeczce
Legendarny żółty autobus szkolny, chyba nie przestaną mnie zachwycać ;)
Śnieżyca i ptaszory stołujące się w naszym karmniku ;)
Kotecek ;)
No zima! Nie da się tego ukryć :)
Nasza ulica...
Ok. Ja zmykam, bo u mnie już późno, a u Was z kolei już prawie poranek i o Waszym poranku jak świeże bułeczki, pojawi się na moim blogu ten oto zimowy post ;).
W następnym poscie prawdopodobnie o cieniach z mojego kalendarza adwentowego słów kilka ;).
Kilka, albo kilkanaście ;)
Do następnego napisania!
Pa!
cudowne fotki, bardzo klimatyczne! :) u mnie dopiero wczoraj spadł śnieg :D
OdpowiedzUsuńDziekuje! :)
UsuńAle fajny kotek :)
OdpowiedzUsuńTak, bardzo madry i bardzo milusinski :)
UsuńMmm, aż mam ochotę na te rogaliki!
OdpowiedzUsuńSłodki kotuś! :)
Ps. Sposoby na styczniową chandrę? Milka oreo! :)
Znam to! Kiedyś leczyłam nią swoją ;)
Usuńzimowe ozdoby super
OdpowiedzUsuńPiękne! To prawda! :)
UsuńJak pięknie u ciebie Mam nadzieje ze humor dopisuje Zazdroszcze ci troche tego sniegu U mnie jak nie deszcz to wiatr Caly urok Irlandii POZDROWIONKA!
OdpowiedzUsuńAle ma to swój urok wiesz? Wtedy bez żadnych wyrzutów sumienia można się cieszyć zaciszem donowym :)
UsuńPięknie tam!
OdpowiedzUsuńDziekuje :) Ale to prawda w Conencticut jest wyjatkowo pieknie! Polaczenie gor, jezior, lasow i oceanu jest niemalze idealne! :)
UsuńPiękna okolica, u nas pod Warszawą właśnie pada śnieg i jest coraz ładniej, wiesz styczeń u nas jest zawsze taki bardzo optymistyczny, nowy, dzieje się wiele, jest zapał, no nie wiem, może dlatego, że mamy te 365 dni do zagospodarowania, ja się wkręciłam dodatkowo w projekt 365 zdjęć w 365 dni, i cieszy mnie, że mam to wyzwanie, które jest jednocześnie takim kołem zamachowym do innych działań i pracą nad dobrymi nawykami i systematycznością :), mnie to jednocześnie relaksuje, bo lubię robić zdjęcia, jednocześnie nie odmawiam sobie relaksu na kanapie z nicnierobieniem ;),musisz sobie wybrać ten cel i małymi krokami do niego iść, wtedy nie ma czasu na jakieś depresje i chandry :)
OdpowiedzUsuńserdeczności!
To wspaniale! Z reszta zawsze jak do Was zagladam i podgladam Wasza wspaniala, liczna rodzine, gdzie tam miejsce na chandre! Ula, ciesze sie ze do mnie zajrzalas. Pamietam, jak jakies 5 lat temu zostawilam u Ciebie jeden z pierwszych moich komentarzy. Wtedy jeszcze zaczynalam:" Pani Ulo..." i tutaj zaraz mnie poprawilas i podpowiedzialas jak ta komunikacja blogowa wyglada ;). Pozdrawiam bardzo serdecznie! :)
Usuń