sobota, 31 maja 2014

Poszerzamy horyzonty !!!!

Coraz większe zmiany wprowadzamy do naszej Stajni na Leśnej Polanie. Poczynając od nowego (duuużego :))  boksu dla Bimy, zajeżdżanie Ordy aż w końcu nowe, piękne pastwisko pod lasem.  

Tyle szczęścia z radości naszych pupili :) Rozbrykane kopytka galopujące po nowych łąkach pełnych niesamowicie zielonej i pachnącej  trawy :) Mmmm :) Co może być lepszego dla koni... o naszych uśmiechach nie wspominając :) Mam wrażenie że byliśmy bardziej szczęśliwi niż nasze stado. 



Robota paliła nam się w rękach. Teren został ogrodzony, wyczyszczony - wszystko dla bezpieczeństwa i wygody zwierzaków. 



Po ciężkim dniu zarówno konie jak i ja z Martuchą zasłużyliśmy na kąpiel w pobliskim jeziorze :)

Pozdrowienia z Leśnej Polany
Justyna 

wtorek, 27 maja 2014

Kwiaty dla bliskiej osoby - bukiet DIY

Tuż za nami dzień mamy, ważny dla wielu z nas, a wiele mam zostało obdarowanych kwiatami i innymi miłymi drobiazgami. Takich dni w roku, kiedy chcemy sprawić komuś przyjemność jest wiele. Ja uwielbiam obdarowywać bliskich kwiatami, ale też sama kocham być nimi obdarowywana :). Ubóstwiam też mieć świeże kwiaty w domu.

Jeśli chcesz kupić kwiaty dla bliskiej osoby, dlaczego nie przygotować takiego bukietu samemu?
Rok temu pisałam o bukiecie zrobionym z polnych kwiatów, jednak wiem że nie każdy ma ten szczęśliwy dostęp do bujnych łąk pachnących różnorakimi roślinami. 

Dlatego zachęcam Was do prostego rozwiązania jakim jest zakup kwiatów w markecie (np. w Biedronce, gdzie bukiet 7 tulipanów kosztuje ok. 8zł). Jeszcze lepiej jeśli macie dostęp do jakiejś giełdy kwiatowej bądź hurtowni, czysty bukiet można też kupić u starszej pani na ulicy, a kwiaty z takich miejsc będą prawdopodobnie mniej zmęczone, zdrowsze i postoją dłużej. Ja jednak przed dniem mamy kupiłam 2 bukiety w jednym z  marketów. W lesie przed domem zebrałam trochę liści i ciekawie wyglądające źdźbła traw. Wszystko poskładałam do kupy i przewiązałam wstążką, oczywiście z resztek po prezentach, bo takie rzeczy skrupulatnie zbieram i wykorzystuję wielokrotnie. Resztki z "zieleniny", które widzicie w prawym dolnym rogu oczywiście powędrowały do kompostownika :).


"Zabieg" nie miał na celu jakichś oszczędności, choć rzeczywiście za taki bukiet można zapłacić między 50-70 zł, a ten kosztował całe 16,-. W zeszłym roku kupiłam mamie kwiaty w regularnej kwiaciarni i wysłałam pocztą kwiatową. Jednak robiąc taki bukiet ma się poczucie, że jest to nasza praca i nasz poświęcony w przygotowanie jego czas. Myślę, że zyskuje dzięki temu na wartości również w oczach obdarowanego. :)

Powiem Wam jeszcze, że już od roku zbieram się do własnoręcznego przygotowania syropu z młodych pędów sosny. Owe pędy już częściowo zebrałam, co widzicie w lewym dolnym rogu kolażu. Będę je zasypywać cukrem i zgodnie z recepturą wspaniałej kobitki jaką jest Asia z Green Canoe przygotuję z nich syrop. Miałam na niego chrapkę już półtora roku temu, kiedy przeczytałam o nim na blogu Asi, jednak w zeszłym roku moment zbioru pędów przeoczyłam. na szczęście będąc zimą w Tatrach zakupiłam taki wytwór w lokalnym sklepie z tatrzańskimi dobrociami i kiedy kilkanaście dni później dopadło mnie wstrętne chorubsko, naprawdę mnie poratował. Jest bardzo aromatyczny przez zawartość olejków eterycznych, oraz doskonały do stosowania w profilaktyce przeziębień, na wzmocnienie odporności, walkę z kaszlem, katarem, bólem gardła czy ogólnym osłabieniem. Ot taka naturalna, babcina metoda na przeziębienie :). Asia proponuje też wersję z miodem zamiast cukru i cytryną. Muszę zrobić ich więcej, bo z założenia staram się nie stosować żadnych chemicznych medykamentów, chyba że jestem do tego zobligowana przez lekarza i to w ostateczności. 

Polecam Wam przygotowanie tej dobroczynnej mikstury :)

Wspominając jeszcze dzień mamy powiem Wam, że spotkaliśmy się rodzinnie w domu moich rodziców w przeddzień tego święta, ja złożyłam na ręce mojej mamuś kwiaty i słodycze, jak na zdj. poniżej, wraz ze wspaniałymi bezami zakupionymi w lokalnej cukierni niczym nie różniącej się od tych bajecznych, francuskich (na pewno napisz kiedyś o niej kilka słów). Bezy ułożyłam na szklanej paterze dookoła truskawek. Wszystko wyglądało niczym pyszny truskawkowo-bezowy tort. To moje kolejne DIY, tym razem na szybki "tort" :)

Jeśli kochacie ciepło i słońce tak jak ja, życzę Wam kolejnych pięknie słonecznych dni :) Do następnego napisania.

Pa!



wtorek, 20 maja 2014

Majówkowe postępy

Majówka była dla nas bardzo udana, kilka słonecznych dni spędzonych w gronie bliskich znajomych w miłej atmosferze. Dla niektórych pełna nowych wrażeń i odkryć a mowa tu głównie o naszej Ordzie, która po raz pierwszy miała na sobie jeźdźca. Pomimo dość krnąbrnego charakterku dziewczynka była wyjątkowo grzeczna. Dużo pracy włożonej z ziemi dało pozytywne efekty w przygotowaniu naszej młodej kobyłki do dalszej pracy pod siodłem. 



Spodziewałam się co prawda, że będę fruwać wyżej niż widzę, ale zostałam miło zaskoczona. Bardzo się cieszę, że zaufała mi na tyle że bez strachu i stresu przyjęła mnie na swój grzbiet   :)



Mamy już za sobą pierwsze zakłusowanie na lonży, również obyło się bez baranków, pomimo jej skłonności do wiecznej zabawy i nadmiernego okazywania emocji. Jest niesamowicie żywiołowa :) Widać że z biegiem czasu i ilością włożonej pracy w Ordunię robimy coraz więcej postepów i uczymy się coraz wiecej nowych rzeczy. 





Kolejne relacje z jazd będą ukazywały się na bieżąco jak tylko będzie czas żeby do koników jechać i pracować. Nie obędzie się bez sztuczek w wykonaniu naszych zwiarzaków :) 

 

Pozdrawiamy z leśnej polany
Justyna z konikami :) 

niedziela, 4 maja 2014

Nowości na leśnej polanie!!!

Moi drodzy,

Chciałabym Wam powiedzieć o kilku zmianach, jakie mają miejsce na leśnej polanie. Że pojawiły się u nas koniki, to zapewne wiecie i o tym rozpisywać się nie będę. W związku z pojawieniem się koni, w naszym życiu kilka spraw uległo zmianie, jak np. ekipa która nas "najeżdża" weekendowo, ekipa z którą wcześniej byliśmy dość blisko, a teraz jesteśmy jeszcze bliżej :).

Ponieważ i praca i konie i to i tamto, czasu na pisanie bloga coraz mniej. Poza tym są tu osoby, które do pisania o koniach bardziej się nadają ode mnie, bo mają dużo większą wiedzę w tym temacie. Ja natomiast będę mogła znów częściej pisać o kulinariach i innych "babskich" zagadnieniach ;). Oczywiście zdjęcia dalej będą mojego autorstwa, a o tematyce mazursko-zwierzakowej na pewno nie zapomnę i nie raz dodam kilka groszy od siebie :).

Zatem już bardziej oficjalnie moi drodzy chciałabym przedstawić Wam 2 nowe autorki bloga:

Justyna i Emilia. 

Justynka jest moją (i nie tylko) instruktorką jeździectwa, natomiast Emilia (jej siostra) kręci się również w konnych tematach, ale generalnie interesuje się sportem, muzyką i innymi babskimi tematami i sądzę że w takich właśnie klimatach będą ich posty. Mam nadzieję, że fakt że bloga będziemy pisały we 3 sprawi, że będzie on bardziej interesujący i różnorodny, oraz że będziemy pisać częściej :)

Oto Emilka i Justynka we właściwej kolejności :)



Zapraszamy do czytania naszego bloga :)

https://www.facebook.com/pages/Na-BOSO/1445184929031163?fref=ts


https://www.facebook.com/pages/Na-BOSO/1445184929031163?fref=ts
Pa!




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...