wtorek, 26 lutego 2013

Zrób sama swój doskonały podkład...

Jak wiecie, albo i nie od lat borykam się z bardzo suchą skórą i lekko widocznymi naczynkami na policzkach, na których punkcie jestem przewrażliwiona i które lubię dobrze ukryć. Zawsze miałam z tym problem i powiem szczerze, że żaden fluid ani inny produkt jak dotąd mnie nie zadowolił... Revlon ColorStay był całkiem ok, Max Factor Lasting Perfomance też niczego sobie, Vichy Dermablend i mogłabym tak wymieniać bez końca... Ale jednak to nie było to... Lubię dobre krycie, ale jednocześnie chcę aby taki produkt nie wysuszał mojej skóry, a przy okazji rozświetlał ją... A to już łatwe nie jest... Zatem ogłaszam wszem i wobec, że metodą prób i błędów znalazłam produkt doskonały dla cery suchej na zimniejszy czas, bo na lato będę musiała popracować nad lżejszą formułą.

Z czego uzyskałam mój doskonały podkład?

Oto moja sekretna receptura...;)


Połączenie sławnego Dermacolu, który jest chyba najbardziej napigmentowanym produktem z jakim miałam do czynienia (jego minus, trudna dostępność i fakt, że brudzi ubrania, szczególnie używany solo, po zmieszaniu prawie nie ma takiego efektu). Do tej mieszanki dodaję też hypoalergiczny krem nawilżający Sensigenic, Dr Irena Eris, który dostałam na spotkaniu blogerek w czerwcu i dla którego nie potrafiłam znaleźć zastosowania bo jednak był jak dla mnie za lekki i za mało kryjący (co inni mogą uznać za plus), bo świetnie nawilża skórę i daje przyjemne uczucie ukojenia, a do tego wszystkiego dodaję jeszcze dość trwały jak na fluid Max Factor. 

Mikstura ta okazałą się dla mnie idealna, akurat te kolory dają mi doskonały lekko piaskowy kolor, średnio ciemny, a całość jest bardzo trwała, do wieczora mam wszystko na twarzy i nie muszę się stresować, że po moim makijażu niewiele zostało. Uprzedzam tylko koleżanki o tłustej cerze, albo mieszanej że konsystencja tego trio jest dość ciężka dla lubiących ciężkie, treściwe kosmetyki, nie mylić z tapetą, bo może nie od razu, ale po pół godzinie świetnie stapia się ze skórą i wygląda bardzo naturalnie. Już wiem, że zakupię kolejne opakowania tych kosmetyków i będę taki właśnie wymyślony przez siebie skład ochoczo używać.

Tak podkład ten prezentuje się w pełnym makijażu:


I powiem Wam więcej, w dobie modnych "Bee Bee kremów" i producentów ochoczo nazywających swoje produkty BB kremami, mogę śmiało powiedzieć, że i ja stworzyłam taki krem :D HA! Oczywiście żartuję... :)
Zatem jeśli lubicie taplać się w kolorowych mazidłach, polecam Wam te makijażowe trio, koniecznie aplikowane pędzlem skunksem, ja bardzo lubię ten z Kobo :). Oczywiście od was zależy czy warstwa będzie delikatna, a w finalnie i efekt :)

Uciekam popracować jeszcze trochę i do łóżeczka.

Pozdrawiam Was ciepło :)

Pa!

niedziela, 17 lutego 2013

Moja wish lista

W ostatnie święta mój chłop powiedział "zrób mi listę prezentów, będę miał na różne okazję w roku". Chciej lista, o której wcześniej w ten sposób nie myślałam widząc różne na różnych blogach doskonale się sprawdziła. Dostałam to, co sobie wymarzyłam, a ponieważ lista była długa, prezenty wciąż były niespodzianką. Czytając Wasze wish listy dowiaduję się też często o rożnych ciekawych produktach, więc dziś postanowiłam taka moją chciej listę zaprezentować Wam, mając oczywiście cichą nadzieję, że ukochany tutaj zajrzy i np. kiedyś w ramach przeprosin lub po prostu bez okazji z tej listy coś mi zakupi. A w roku jest przecież tyle okazji: dzień kobiet, urodziny, imieniny, pierwszy dzień wiosny... ;) oj, chyba się zagalopowałam... :).

Ta lista ma równiez posłużyc mi samej, abym za kilka miesięcy mogła sobie przypomniec co tez chodziło mi po głowie w ramach zakupowych planów, dalekich planów rzecz jasna ;).

A oto i one:

1. Baza pod makijaż Chanel

2. Korektor rozświetlający YSL Touche Eclat

3. Pat & Rub Eko Ampułka 1

4. Żurawinowy peeling do ciała Pat & Rub


5. Woda termalna Uriage

6. Paletka cieni Sleek, au Naturel



7. Róż, The Balm,  Down Boy





8. MAC, Face and body foundation


9. Róż do policzków, MAC, well dressed





10. Rozświetlacz, MAC, chez chez lame




Tak to moja krótka, ale nie można powiedzieć że mała lista chciejstw. W głowie mam jeszcze wiele, ale w tym poście poprzestanę na tym:).

Znacie te produkty, używacie, a może niektóre z nich pożądacie tak samo mocno jak ja?

Uciekam spac przed kolejnym ciężkim tygodniem :).

Pa!

wtorek, 12 lutego 2013

Zakupowe pocieszki :)

Ostatnio czas strasznie szybko płynie... To moje pierwsze miesiące w nowej pracy i wciąż z niczym się nie wyrabiam.... A może już tak pozostanie? O nie!!! ;) Choć sami wiecie jak to jest... Zaczynamy się w coś angażować, na początku może trochę się buntujemy, że pracujemy po godzinach, że nasze myśli w czasie prywatnym uciekają w kierunku pracy, aż w końcu przestajemy na to zwracać uwagę i powiem więcej, nawet zaczyna nam to sprawiać przyjemność! I tak mnie znowu dopadło, zmęczenie i zima, która ciągnie się w nieskończoność... Sick! Więc co babeczki? Małe zakupy nigdy nie są złe ;)

Oczywiście wszystko co kupiłam było mi niezbędnie potrzebne :) Naprawdę, no może oprócz pomadki :D

2 micele (Bourjois i AA) właśnie mi się kończą, a bez tego produktu żyć nie potrafię. Chciałam Bourjois, ale w Super Pharm nie ma, więc na razie stanęło na AA, ale B też będzie, jak dostanę się do Rossmanna... 


W moje rączki wpadł również krem do rak (zakup planowany), miałam już jeden i byłam bardzo zadowolona, a wciąż jest promocja z 23,99 na 11,-...  Kupiłam tez serum z  vit C, nie te zachwalane, a trochę tańsze, choć o tym też słyszałam pochlebne opinie, więc przetestuję i dam Wam znac :). Do koszyka wrzuciłam też rozświetlasz pod oczy Dream Lumi Touch zachwalany przez Rock Glam Princess, a wisienką na torcie była pomadka Maybelline w kolorze absolutnie nie takim jak na zdjęciu (wiem, zdjęciowo strasznie się opuściłam, ale PS mam na innym komputerze, a tu nie mam żadnego dobrego programu do obróbki zdj., więc wrzucam wprost z tel...) I wracając do koloru pomadki to taki lekko różowy nude. Mi służą takie jak to moja przyjaciółka mówi "syrenkowe kolory", cokolwiek to znaczy :D

I to by było na tyle.... Biorąc pod uwagę, że po ubraniowych wyprzedażach obiecałam sobie, że żadnych więcej zakupów w tym miesiącu, to i tak za dużo. Ale potrzebne mi było i to i tamto, bo ostatnio naprawdę staram się wszystko wykańczać i kupować rozsądnie, także myślę, że nie jest źle.

Informujcie o ciekawych promocjach, jeśli możecie i chcecie rzecz jasna :)
Ja zawsze chętnie czytam o polecanych produktach i ich dobrych cenach.

Ok, lecę do łóżeczka, bo ostatnio jestem wciąż niedospana, a jutro kolejny dzień pracy.

Trzymajcie się ciepło.

Pa!

niedziela, 10 lutego 2013

Nie było mnie bo...

Nie było mnie przez dłuższy czas, bo... odpoczywałam. W końcu, zasłużony urlop tzw. "wyjazdowy", pierwszy raz od czerwca :). Nie powiem żebym wielce odpoczęła... no może psychicznie, bo mój sportowo ambitny chłop wciąż motywował mnie do zimowego ruchu, a więc sama nie wierzę, kiedy myślę o tym, że codziennie wstawałam o 6.30....


Tak, o tej godzinie wstawałam na urlopie.... Ale mając za oknem taki widok, to nawet po ciemku i nawet o 6.30 wstaje się dużo łatwiej :) A poza tym warto było, piękna pogoda, trochę ruchu, czyt. niezdarna Martucha na desce snowboard'owej, ale radocha była i to jest chyba najważniejsze :)

Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o pysznym lokalnym jedzonku:

pokrzepiająca pyszna  pizza w sprawdzonej knajpce.... Mniam! Od tego wyjazdu Beasola będzie moją ulubioną, choć w PL za pizzą nie przepadam...


Pyszne włoskie pieczywo...


I ich niesamowite desery... Ten był hmm...., interesujący ;)
Zrobiony z mielonych ziemniaków, jak kluski śląskie na zimno czy inne pyzy, a w środku czekoladowy sos, na zewnątrz obtoczone gorzka czekoladą.


Lody z gorącymi malinami...


No i oczywiście tiramisu. Zdj. dodam później, bo teraz nie mam dostępu :)

A oto mój ulubiony, light'owy, szeroki stok :) Chyba nawet w Białce jest większa pochyłość ;P Widoki dookoła nieziemskie :)



A w schroniskach pyszne napoje z alkoholem i bez, choć ja z moimi "zdolnościami" do sportów zimowych w trakcie jeżdżenia wolę bez :)


Fakt jest taki, że tam w schronisku zjesz od zwykłej kanapki po owoce morza, a nie jak u nas pomidorowa z ryżem, choć może jedno i drugie ma swoje plusy, bo właśnie mi się przypomniało jak kiedyś po wejściu do doliny 7 stawów zajadałam pomidorówkę, aż mi się uszy trzęsły! ;)

Moi  ulubionym włoskim trunkiem jest Veneziano, o którym już kiedyś pisałam tutaj.


Panowie nie odmówili sobie tamtejszych shot'ów, naszej flagi znowu nie mieli... Choć w tym roku Polaków było od groma, chyba będą musieli się poprawić ;).

Droga powrotna potworna, Berlin wracał z ferii tak jak my... Musieliśmy pokombinować, ale tak długiej drogi jeszcze nie mieliśmy... Dobrze być w domu. Dziś padam na ryjek, więc żegnam Was szybciutko i życzę udanej nocy, poranka, czy też poniedziałku :)

Pa!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...