To pewne, że nie jestem minimalistką jeśli chodzi o kosmetyki i każdy kto mnie zna, dobrze o tym wie. Jednak moja chęć posiadania ich w większej ilości niż przeciętna wynika jedynie z mojego wieloletniego zamiłowania do makijażu i wiedzy na ten temat, którą rozwijam od lat. Od młodości chciałam, by ten kierunek był mym zawodowym. Tak się nie stało, czego po części nie żałuję, bo dzięki temu otworzyły się przede mną inne szanse i możliwości, ale to zamiłowanie na zawsze pozostanie. Nie próżne i nie z pustej chęci ładnego wyglądu, a z warsztatowego podejścia do makijażu, czasem i z artystycznym sznytem. Bo gdy tylko mam okazję realizuję to zamiłowanie na innych osobach, oczywiście hobbistycznie i amatorsko.
Za mną weekend pełen generalnych porządków. Uległo im również moje królestwo, którym muszę się odrobinę pochwalić. Całe lata ulepszałam moje metody przechowywania kosmetyków, ekspozycji, aby łatwiej było z nich korzystać i odnajdywać je w momencie kiedy ich potrzebowałam. W końcu kilka lat temu doczekałam się na moją wymarzoną toaletkę, inną niż wszystkie i z widokiem innym niż wiele innych, ale moją i nieoczekiwanie idealną. Mieszkam w starej kamienicy, gdzie jak wiadomo ściany są bardzo grube, a dzięki temu parapety bardzo głębokie. Na jednym z nich około 2 lata temu urządziłam swoją toaletkę. Przez ten czas stale ulegała zmianom, a dziś wygląda właśnie tak. Uwielbiam siedzieć przy niej, pić herbatkę i robić poranny makijaż. Uwielbiam też wieczorem patrzeć na światła ulicy i przygotowywać się do snu.
Zapraszam do mojego królestwa!
A jak wygląda Wasza makijażowa przestrzeń?
Do następnego napisania.
Pa!