Dawno nie było mojego filozofowania, dawno też nie pisałam na poważniejsze tematy i chyba nastał ten dzień... ;)
W mojej okolicy mieszka pewien starusieńki pan. Pan który spaceruje codziennie ze swoim wiernym psiakiem. Dodam że pan "spaceruje" o kulach, bardzo powoli, a jego równie siwy przyjaciel w nie szybszym tempie... Czasem pan czeka na swojego pieska, czasem piesek na pana, ale widać że jest to wspaniała, głęboka przyjaźń. "Panowie" zapewne wzajemnie motywują się do spacerów, a ruch jak sądzę obu pomaga. Jest to naprawdę bardzo rozczulajacy widok...
Nie wiem, co i kto tak naprawdę czeka na tego pana w domu po powrocie, ale jeśli naprawdę żyje sam, to jest to wspaniały dowód na to jak ważna jest relacja człowieka z psem. Człowiek zawsze może polegać na swoim psie, a pies powinien zawsze móc polegać na swoim człowieku. Dlaczego my nie potrafimy tak bezgranicznie kochać? Kochać kogoś bardziej od siebie samego? Tej miłości powinniśmy się uczyć właśnie od naszych czworonogów.
A Wy macie psiaki albo inne bliskie Waszym serduchom zwierzaki?
Pa!