W Warszawie na Żoliborzu jest sklep w starym stylu, niby to drogeria, czy może bardziej sklepik kosmetyczny starej daty, niby sklep z ziołami, herbatami i lekami bez recepty, oraz miejsce gdzie można kupić kosmetyki naturalne, suszoną żurawinę, olejki różnego typu, itp. wynalazki... Ale też kosmetyki regularne, drogeryjne...
To właśnie tam od pani za starą ladą usłyszałam o marce Eva Natura, a raczej przypomniano mi o jej istnieniu. Pani za ladą miała dużą wiedzę i doskonale doradzała, nie pomyliła się i tu. Sięgnęłam więc po ich produkty, najpierw był to tonik z serii Herbal Garden, następnie krem pod oczy i krem odżywczy, a produkty te zachwyciły mnie całkowicie. I pieję o nich każdemu, bo podoba mi się w nich wręcz wszystko, od działania po opakowania i los chciał, że firma ta nawiązała ze mną współpracę. Dostałam więc paczuchę ze znanymi już i mniej kosmetykami, które testować będę obficie, bo wierzcie mi, że póki co żaden z tych produktów mnie nie zawiódł. Krem pod oczy ze świetlikiem, ale też masłem shea i algami jest o wiele lepszy od Flos-Lek'owych maziajków.
Niebawem recenzja toniku, który używam od 2 miesięcy. Tonik w pielęgnacji mojej skóry to odrębna historia, bo odkąd zaczęłam używać płynów micelarnych do demakijażu, jakoś kompletnie zapomniałam o ich istnieniu. Jednak Wy mi o nich przypomniałyście i o konieczności tonizowania skóry. Zatem robię to regularnie, a jej nawilżenie naprawdę się poprawiło, myślę więc, że również dzięki temu :).
Więcej informacji na temat tych produktów znajdziecie również TU. :)
Polskie kosmetyki zajmują coraz mocniejszą pozycję na rynku kosmetycznym, mamy ich naprawdę sporo i ostatnio coraz rzadziej sięgam po obce marki, bo naprawdę nie mam takiej potrzeby.
Znacie te kosmetyki?
Wiem, że kiedyś z ich dostępnością było krucho, ale dziś oprócz klimatycznych małych miejsc ze starą ladą, znajdziecie je również w typowych sieciówkach jak Rossmann :).
Pa!