piątek, 31 sierpnia 2012

Zachwyt nad Eva Natura

W Warszawie na Żoliborzu jest sklep w starym stylu, niby to drogeria, czy może bardziej sklepik kosmetyczny starej daty, niby sklep z ziołami, herbatami i lekami bez recepty, oraz miejsce gdzie można kupić kosmetyki naturalne, suszoną żurawinę, olejki różnego typu, itp. wynalazki... Ale też kosmetyki regularne, drogeryjne...
To właśnie tam od pani za starą ladą usłyszałam o marce Eva Natura, a raczej przypomniano mi o jej istnieniu. Pani za ladą miała dużą wiedzę i doskonale doradzała, nie pomyliła się i tu. Sięgnęłam więc po ich produkty, najpierw był to tonik z serii Herbal Garden, następnie krem pod oczy i krem odżywczy, a produkty te zachwyciły mnie całkowicie. I pieję o nich każdemu, bo podoba mi się w nich wręcz wszystko, od działania po opakowania i los chciał, że firma ta nawiązała ze mną współpracę. Dostałam więc paczuchę ze znanymi już i mniej kosmetykami, które testować będę obficie, bo wierzcie mi, że póki co żaden z tych produktów mnie nie zawiódł. Krem pod oczy ze świetlikiem, ale też masłem shea i algami jest o wiele lepszy od Flos-Lek'owych maziajków.


Niebawem recenzja toniku, który używam od 2 miesięcy. Tonik w pielęgnacji mojej skóry to odrębna historia, bo odkąd zaczęłam używać płynów micelarnych do demakijażu, jakoś kompletnie zapomniałam o ich istnieniu. Jednak Wy mi o nich przypomniałyście i o konieczności tonizowania skóry. Zatem robię to regularnie, a jej nawilżenie naprawdę się poprawiło, myślę więc, że również dzięki temu :).


Więcej informacji na temat tych produktów znajdziecie również TU. :)

Polskie kosmetyki zajmują coraz mocniejszą pozycję na rynku kosmetycznym, mamy ich naprawdę sporo i ostatnio coraz rzadziej sięgam po obce marki, bo naprawdę nie mam takiej potrzeby.

Znacie te kosmetyki?

Wiem, że kiedyś z ich dostępnością było krucho, ale dziś oprócz klimatycznych małych miejsc ze starą ladą, znajdziecie je również w typowych sieciówkach jak Rossmann :).

Pa!

środa, 29 sierpnia 2012

Green Pharmacy - szampon łopian większy

Moje włosy są bardzo specyficzne i wiele produktów im nie służy, a już na pewno nie służy im suszenie, więc ich nie układam. Schną bez mojej pomocy i pomocy wszelkich urządzeń. Są tak delikatne, że nie chcę aby bardziej się osłabiły, a poza tym kiedy schną same nie puszą się. Mam włosy z tendencją do kręcenia się, ale mówiąc szczerze one ani się nie kręcą, ani nie są specjalnie proste. Wymagają więc wyjątkowej pielęgnacji i przede wszystkim dobrego szamponu. Przez ostatnie pół roku postawiłam na szampony Alterra, którymi początkowo byłam mocno zachwycona, jednak w dłuższej perspektywie zauważyłam, że przesuszają mi włosy. Następnie zakupiłam szampon Garniera, który jest tak dobry, że nie muszę używać po nim dodatkowo żadnej odżywki, lecz niedługo później w moje ręce wpadł niesamowity produkt jakim jest Green Pharmacy do wszystkich rodzajów włosów i ten właśnie chciałabym zrecenzować :).


Początkowo byłam do niego sceptycznie nastawiona, bo wszelkie moje wcześniejsze próby polubienia się z ziołowymi specyfikami kończyły się źle. Jednak szampon ten okazał się najlepszym jaki miałam w ciągu ostatnich kilku lat. Dlaczego? Bo moje włosy utrzymują po nim długo świeżość, czego nie dał mi żaden inny szampon. Po drugie włosy są po nim miękkie, ale nie za miękkie, lśniące i wydają się być bardzo zdrowe. Są jakby grubsze... Nie wiem czy to możliwe, ale takie mam wrażenie.

Producent mówi o nim tak:

"Green Pharmacy szampon Łopian Większy do każdego rodzaju włosów. Wyciąg z łopianu większego to sprawdzony ludowy środek o szerokim spektrum działania na wzmocnienie włosów. Odżywia i nawilża włosy, wykazuje też pozytywne działanie na skórę. Zewnętrznie stosowany jest do leczenia czyraków, trądziku, świądu skóry, łupieżu. Zapobiega również wypadaniu włosów i zmniejsza łojotok, dzięki czemu włosy wolniej się przetłuszczają i dłużej pozostaje czyste. Łopian to bogate źródło życiodajnej energii z przyrody i jest jednakowo pożyteczny dla wszystkich rodzajów włosów."

Jeśli chodzi o wypadanie włosów, to szczerze mówiąc nie zauważyłam, żeby wypadało ich mniej. Ale wszystkie inne pozytywne skutki jego stosowania bardzo mnie cieszą i nawet pomimo, iż zawiera SLS'y twierdzę, że jest to najlepszy szampon jaki stosowałam w ostatnim czasie. :)


Skład:

Aqua (Purified water), Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Cocamide DEA, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Polyquaternium-10, Arctium Lappa (Burdock) Extract, Parfum, Citric Acid, Methylisothiazolinone, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, CI 14720, 42090, 19140

Ilość zużytych op.: 1/2
Cena: ok. 7-9,- pln
Czy kupię następne op.: na pewno TAK
Moja ocena: 5/5

Te produkty są cenowo podobne do drogeryjnych, ale jakościowo są już moim zdaniem o półeczkę wyżej...
Lubicie ziołowe szampony?

Pa!

sobota, 25 sierpnia 2012

Kuchnia śródziemnomorska - drink Veneziano

Zazwyczaj z kulinariów piszę o jedzeniu. A dziś będzie drink, właściwie aperitif wprost z Włoch, doskonały na gorące letnie dni, jak i na zimne. Bo Veneziano jest również pysznym, orzeźwiającym napojem spożywanym przez narciarzy szusujących po słonecznych włoskich stokach. Jest bowiem lekki i zawiera bardzo niewiele alkoholu.


Do przygotowania Veneziano potrzebujemy:

- 60ml Prosecco (wino musujące)
- 40ml Aperol (gorzkawy likier na bazie pomarańczy i rabarbaru)
- 10ml wody gazowanej
- kilka kawałków pomarańczy
- kostki lodu
Do kieliszka wlewamy najpierw wino musujące. Tak naprawdę jeśli nie dostaniecie oryginalnego Prosecco, możecie je zastąpić innym białym winem musującym, lub w wersji bardziej eko i mniej "ą" "ę" innym wytworem szampanopodobnym. Następnie dodajemy do niego wodę mineralną, gazowaną, a na sam koniec dolewamy likier Aperol.  Dorzucamy kawałki pomarańczy i kostki lodu i gotowe! :)

Tak naprawdę składniki możecie dobierać ilościowo dowolnie, zgodnie z tym, czy chcecie, aby drink zawierał więcej alkoholu, czy mniej, oraz czy ma być bardziej lub mniej gorzki. Jeśli nie dostaniecie Aperolu, na pewno kupicie gdzieś jakiś jego smakowy odpowiednik. Choć jestem pewna, że w dobie zakupów internetowych, wszystko jest możliwe :).

Znacie ten drink?
A może znacie inny przepis na jakiś ciekawy drink tego typu?

Pa!

piątek, 24 sierpnia 2012

Just cotton

Martucha to typowa baba lubiąca ciuchy, ale z historią, lecz to już wiecie.
Ostatnio wynalazłam u babci kolejną sukienkę starszą ode mnie....  To są dopiero znaleziska :).
O niej jednak innym razem, bo post z nią w roli głównej wymaga zupełnie innej oprawy.
Mając jednak "pod ręką" plener jak na leśną polanę przystało, przyodziałam ulubioną ostatnio bawełnianą sukienkę i urządziłam sobie z moją przyjaciółką wieczorek przy kawce.
W między czasie pstryknęłyśmy kilka zdjęć. 

Dziś proponuję prosty outfit, świetny na sierpniowy ciepły dzień, bo jeszcze takich mam nadzieję przed nami kilka. :)


SUKIENKA    eVintage.pl (wkrótce)
BUTY   CCC
ZEGAREK   NIXON
LEGGINSY    GATTA
KOLCZYKI   MANZUKO


Pa!

środa, 22 sierpnia 2012

Wielki ranking kremów do cery suchej by Martucha

Moi drodzy,

Od lat borykam się z problemami skóry twarzy i przez  lata nie mogłam znaleźć odpowiedniego, a może bardziej dobrego kremu do mojej wysuszonej skóry. Jednak w ciągu ostatniego roku testuję dużo intensywniej niż kiedyś i efekty są, na skórze i w wiedzy o produktach, które mogę polecić lub nie. Poniżej małe kompendium wiedzy o kremach do cery suchej, po to żeby każdy z Was zadając sobie pytanie: "jaki  krem do cery suchej jest najlepszy ?", mógł po szybkim rzucie oka na poniższą tabelkę jednoznacznie zdecydować.

 

Chciałabym pomóc Wam w ten sposób w dokonaniu dobrej decyzji zakupowej i nie wydaniu pieniędzy na bubel :). 

Zatem przedstawiam:

WIELKI RANKING KREMÓW DO CERY SUCHEJ


Mam nadzieję, że ranking przypadnie Wam go gustu, oraz że dzięki niemu będzie Wam łatwiej zdecydować, który krem do cery suchej warto kupić. Tym bardziej, że wydaje mi się, że wysoko oceniany przeze mnie krem Benefit jest chyba w Polsce dość mało znany. A może się mylę?

Jeśli chcielibyście, żebym zrobiła bardziej szczegółową recenzję któregokolwiek z tych produktów, dajcie znać :).

Jeśli spodoba Wam się ta forma porównywania kosmetyków, niebawem sklecę rankingi również innych produktów.  

Pa!

sobota, 18 sierpnia 2012

Recenzujemy intensywną maseczkę do włosów Schauma

Czas na kolejną recenzję, ponownie gościnną. Ponieważ moje włosy mogą przetestować tylko pewną ilość produktów, rozpoczęłam tzw. przekazywanie kosmetyków dalej do wypróbowania i zrecenzowania.
Tym razem będzie to maska do włosów Schauma, krem i olejek z serii do włosów łamliwych i rozdwajających się.

Kosmetyk podarowałam niejakiej Katarzynie o pięknych długich i mocnych włosach.


Katarzynka mówi o nim tak:

"Tej serii Schaumy nie znałam wcześniej. Może dlatego, że nie sięgam po kosmetyki tej marki, właściwie nie wiem dlaczego.O samym kosmetyku mogę powiedzieć, że świetnie się u mnie sprawdził. Dobrze nawilża włosy, które są po nim gładkie i błyszczące. Sprawia, że włosy łatwo się rozczesuje, a po zastosowaniu pięknie pachną. Co ciekawe, zapach ten utrzymuje się bardzo długo na moich włosach. Używam go raz w tygodniu, bo mam również odżywkę z tej serii, której używam po każdym myciu.
Jeśli chodzi o opakowanie, to uważam że jest bardzo praktyczne. Lubię wydobywać odżywkę palcami wprost ze słoiczka. Produkt używam od około miesiąca i zdecydowanie się u mnie sprawdza, więc mogę go śmiało polecić.

Ilość zużytych op.: 1/2
Cena: ok. 14,- pln
Czy kupię następne op.: tak
Moja ocena: 4,5/5"



Dodam jeszcze, że maska zawiera dobrze nam wszystkim znany olej arganowy, który ma wyjątkowo dobroczynne  właściwości pielęgnacyjne, ponieważ zawiera naturalne antyoksydanty chroniące nasze włosy przed wolnymi rodnikami i zapobiega ich wysuszaniu. 

Znacie tę serię?

Pa!

Mazurskie weekendy

Weekendy są tym co tygryski lubią najbardziej ;). 
Moje weekendy są niestety krótkie, bo w sobotę zdarza mi się często pracować...
Jednak mazurskie weekendy, to jest dopiero coś...
Co wtedy robię? Naprawdę nic wyjątkowego. 
Niby nic, ale bardzo lubimy te nasze "nicnierobienie".
Jemy sobie wtedy niespieszne śniadanka na drewnianym tarasie wśród sosnowych drzew, hamaczkujemy w ich cieniu, lub spacerujemy rzucając patyczki czworonogowi. Czasem kąpiemy się w ukrytym leśnym jeziorku tuż obok babci "z lasu", gdzie walczyć o skrawek wody, czy "plaży" nie trzeba bo nie ma tam żywej duszy :). Można podłubać patykiem w piasku lub pójść nad niedaleko położoną, tajemniczą rzekę pełną meandrów i przełomów, jakże malowniczą zarówno z brzegu jak i z wody.... 




W tych dniach nie ma miejsca na wielkie sklepy i szał zakupów, nie ma nawet miejsca na kino, teatr, czy koncert.... Te dni są zarezerwowane na taki właśnie czas. Zaległości kulturalne będziemy nadrabiać zimą, kiedy leśna kraina okryta zimową, białą szatą zapadnie w kilkumiesięczny błogi sen... 

A jak wyglądają Wasze weekendy?
Macie jakieś rytuały?

Miłej soboty :).

Pa!

czwartek, 16 sierpnia 2012

Leczo nie tylko z cukinią z leśnej polany

Moi drodzy,

O kulinariach już jakiś czas nie było, więc jest okazja żeby jeden z moich ulubionych ostatnio letnich przepisów pokazać Wam.

Uwielbiam leczo i wszelkie potrawy z cukinii, ale nie każdy lubi cukinię z tego względu, że leczo z niej kończy się zazwyczaj jedna wielką "paciają". Oczywiście leczo z cukinii z kiełbaską można zrobić tak, żeby "paciają" nie było, np. stosując się następujących zasad:
- po pierwsze cukinię gotować z umiarem ;)
- a po drugie, część cukinii pokroić wraz ze skórką, co zawsze robię :)

Natomiast w tym letnim czasie bogatym w pyszności warzywne typu fasolka szparagowa, czy kalafior, dobrze te warzywka do swojej potrawy dodać i tak naprawdę z tych obecnie dostępnych świeżych i w dobrej cenie warzyw coś sporządzać.

Ja przygotowałam ostatnio podpatrzone u cioci ze Śląska lekkie, letnie leczo, które łatwo i szybko można przygotować w gorący letni dzień. Polecam szczególnie dla osób, które lubia lekką kuchnię, bo pomimo, że ma kiełbasę, nie dodaję do niego żadnego ciężkiego sosu, ani innych "ulepszaczy".

A więc do dzieła!

Co potrzebujemy (porcja dla 4 osób):

- niedużej wlk. kalafior
- 2 cukinie
- 4 pętka dobrej kiełbasy (ja lubię Wyborczą z Morlin)
- 2 puszki z całymi pomodorami w sosie własnym
- 2 ząbki czosnku
- opcjonalnie cebula
- sół, pieprz, cukier, maggi
- jakieś zioła (np. prowansalskie)


Jak przyrządzić:

Kiełbasę kroimy wedle uznania, i podsmażamy, w między czasie kalafiora wrzucamy do osolonego wrzątku i gotujemy dosłownie chwilkę. Tak naprawdę ma być on podgotowany, a nie ugotowany, czyli póki jest jeszcze dość twardy wyciągamy go z wody.


Następnie kroimy cukinię i wrzucamy do kiełbaski, aby chwilkę się podsmażyła. W między czasie lekko podgotowanego kalafiora rozdrabniamy palcami na małe różyczki i wrzucamy do garnka, go którego za chwilę dorzucimy podsmażoną kiełbasę wraz z cukinią. Wszystko przyprawiamy do smaku ziołami (zioła prowansalskie, bazylia itp.) oraz przeciśniętym przez praskę czosnkiem (2 ząbki), dodajemy sól, pieprz i wszystko dusimy chwilkę na małym ogniu.


Na koniec dodajemy do całości 2 puszki pomidorów w zalewie własnej i doprawiamy do smaku. 

Pamiętajmy aby całości nie rozgotować (przede wszystkim kalafiora).

Lubiący cebulkę mogą ją dodać do potrawy :).




























Smacznego! :)


Przedstawię Wam jeszcze moich asystentów:

Od lewej:
- niezainteresowana całym zamieszaniem Deedee, następnie u góry Misio, niżej Tosia, a po prawej Lena

:)
Moje mordeczki kochane. 
Generalnie zwierzaków na leśnej polanie jest 7. Są jeszcze 2 koniki i kochany labrador o imieniu Meona.

I tym sposobem przeszliśmy od gotowania do zwierzaków, bo tak jak wszystkie drogi prowadzą na "leśną polanę", tak też wszystkie tematy kończą się na czworonogach ;).

Trzymajcie się ciepło :).

Pa!

piątek, 10 sierpnia 2012

Kilka słów o Under Twenty Fluid matujący

Jakieś 2 miesiące temu otrzymałam od firmy Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris fluid matujący Under Twenty, effect perfect cover. Ja już poniżej 20 nie jestem od dawna, a więc produkt pchnęłam dalej, do mojej dużo młodszej koleżanki :). Patrycja testowała owe cudeńko jakiś czas, a wczoraj wysłała mi na jego temat słów kilka:


"Produkt jest naprawdę fajny, tyle że dla mnie za jasny, szczególnie teraz – latem. Używam go (tymczasowo) jako „rozświetlacz” pod oczy oraz sporadycznie jako podkład pod puder czyli po prostu jako bazę pod makijaż. Zimą jednak, wtedy gdy cera będzie jaśniejsza na pewno całego go wykorzystam.
Konsystencja produktu jest dla mnie idealna, świetnie się rozprowadza na twarzy. Nie jest ani zbyt gęsta, ani zbyt „rozwodniona”. Nie pozostawia smug i dobrze się wchłania. Używam go praktycznie codziennie od około 2 miesięcy. Tutaj warto jeszcze dodać, że fluid ten jest niezwykle wydajny.

Ilość zużytych op.: 1/3
Cena: ok. 17,- pln
Czy kupię następne op.: raczej tak
Moja ocena: 4/5"

Patrycja

Ja ze swojej strony mogę jeszcze dodać, że wydaje mi się, że opakowanie jest bardzo praktyczne. Posiada pompkę, dzięki której w sposób łatwy i higieniczny możemy wydobyć produkt.

A co do firmy pani dr Ireny Eris, jestem zaskoczona ich rozwojem. W ostatnich latach jakoś nie kupowałam tych produktów, właściwie nie wiem dlaczego. W między czasie namnożyło się tyle marek tej firmy: Lirene, Pharmaceris, Dr Irena Eris, kosmetyki apteczne. Każda reprezentuje inną grupę kosmetyków przeznaczonych dla właściwej grupy klientów zgodnie z jej potrzebami, także chyba każdy znajdzie co dla siebie, bo wybór jest naprawdę ogromny. Przez ostatnie 2 miesiące uzywałam ich 3 produktów i z wszystkich  3 byłam naprawdę zadowolona. Najbardziej z koloryującego kremu nawilżającego Sensigenic działającego chyba na podobnej zasadzie do kremu BB. Niedługo zrobię recenzję ale powiem Wam, że używając go ma się naprawdę wrażenie, że to kosmetyk "ekskluzywny".
I na tym chyba poprzestanę, bo zaraz zrobię jego kompletną recenzję, a to na pewno nie w tym poście ;).

Do kolejnego napisania.
Trzymajcie się.

Pa!

środa, 8 sierpnia 2012

Mus do ciała Farmona, Tutti Frutti - recenzja gościnna

Zawsze testuję i recenzuję sama, a tym razem będzie recenzja gościnna. Mus do ciała Farmony o zapachu melona i arbuza sprezentowałam mojej przyjaciółce, Monice. Ona aplikowała go na swoje piękne ciałko przez 2 miesiące, a dziś wysłała mi słów kilka na jego temat...


A więc poczytajcie:

"Konsystencja typowego musu. Lekka i przyjemna dla suchej skóry. Idealnie nadaje się do stosowania w upalne dni. Zwłaszcza na dzień!!! Z tego względu, iż szybko się wchłania nie pozostawiając silikonowej i tłustej warstwy na skórze. To główny atut produktu, ponieważ daje komfort nawilżonej i odżywionej skóry, a nie tylko natłuszczonej, z późniejszym poczuciem przesuszenia. Uczucie głębokiego nawilżenia pozostaje na ciele jeszcze przez kilka dni, bez późniejszego stosowania produktu. To naprawdę rewelacja! Warto również wspomnieć, że produkt zawiera fitoendorfiny - cząsteczki szczęścia, które wprowadzają w doskonały nastrój. Osobiście nie doświadczyłam. Jedyną wadą, która niestety jest nie do zaakceptowania, jest zapach melonowo - arbuzowy produktu. Uważam, że zupełnie nie współgra z całą resztą i jest bardzo nieatrakcyjny zarówno w opakowaniu, jak i na skórze. Niestety ta owocowa rozkosz zniewala wyłącznie moje ciało, a zmysły muszą poradzić sobie same :)

Ilość zużytych op.: 1
Cena: ok. 14,- pln
Czy kupię następne op.: NIE
Moja ocena: 3/5"

Monika

Monice za wsparcie w działaniach kosmetyczno-opiniotwórczych dziękujemy i mamy nadzieję na dalszą współpracę ;). Z resztą  podejmę ją z chęcią również z Wami :). 
Ale obiecałam sobie, że wszelkie sprawy rozdaniowo-recenzyjne zacznę od magicznej liczby 10 000 odwiedzin, która mam nadzieję wybije na moim magicznym zegarze już niebawem ;).

Pa!

Jak przechowuję kosmetyki...

Recenzje, zakupy, testowanie.... a sterta kosmetyków wciąż rośnie. Z resztą przed powstaniem bloga było podobnie, także sądzę, że temat posta będzie bliski nie tylko blogerkom ;).
Niejednej z nas rodzi się w głowie pytanie: "jak przechowywać kosmetyki?".
Jak ja je przechowuję, pisałam kiedyś tutaj. Dziś zakupiłam kolejne "pojemniki" na moje zbiory, tym razem zestaw uroczych metalowych pudełek, z przeznaczeniem pewnie zgoła innym, ale ja widzę je właśnie tak:


Do najmniejszego włożyłam wszelakie produkty do ust, do średniego mnogość cieni, a do największego kosmetyki do codziennego makijażu, których w porze letniej nie używam. Po wszystkie te kosmetyki sięgam od wielkiego dzwona, a na co dzień mam swój zestaw, zawsze pod ręką.


I tym sposobem na mojej "niby toaletce" i w jej okolicy zrobiło się schludniej, czyściej i przyjemniej. :)


A jak Wy przechowujecie swoje kosmetyki?
Ja mam tu wciąż wiele do zrobienia, więc co jakiś czas wprowadzam w życie jakiś nowy pomysł. Z czasem okazuje się czy dobry, bo pudełeczka i przegródki oprócz tego, że mają być wyjątkowe, powinny być przede wszystkim praktyczne. A że gdy zapytane po co je kupiłyśmy odpowiadamy: "bo były takie ładne...", to już zupełnie inna historia... ;). Facet nie pojmie tego za żadne skarby. I niech myśli sobie te swoje przyziemne banały, bo my i tak wiemy, że ma to głębszy sens ;). Ja deklarując kolejne zakupy super niezbędnych pudełek i szkatułek, oddalam się w bajkowy sen, na leśną polanę, gdzie spotkam się z "Jasiem i Małgosią" i wypiję z nimi pyszną zieloną herbatkę przy stoliczku z czerwonego muchomora w wielkie białe kropy  :).

Pa!

środa, 1 sierpnia 2012

W rocznicę Powstania...

Dziś rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.
Na co dzień będąc wciąż w biegu zapominamy o kwestiach istotnych...
Pamiętajmy o tych, którzy walczyli za nas i naszą wolność.

W tym kontekście i przy okazji tej rocznicy zawsze wracam do jednej piosenki...




Pa...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...