Kilka bardzo amerykańskich zdjęć... :)

Kochani,

Kończąc temat Halloween, bo w kolejce stoi wiele innych ciekawych i udokumentowanych, chciałabym "wrzucić" Wam jeszcze kilka zdjęć z samego Halloween.

Spędziłam je spacerując wieczorem po głównej ulicy naszego miasta, wraz z dziećmi znajomych. Ulica ta była zamknięta, a domy w sąsiedztwie pięknie i niesamowicie udekorowane (o wiele bardziej obficie niż inne w okolicy), a także  bardzo gościnne i otwarte od frontowej strony na przybywających, co najmniej jak w muzeum. Każdy z tych domów zupełnie inaczej był przyozdobiony, niektóre w zupełnie innych klimatach niż te, które kojarzą nam się z Halloween, jak szalone lata 60-70 i disco. Przed nimi czekali ich właściciele z kubłami pełnymi słodkości dla "trick or treaters".

Zobaczcie sami:

Na zdjęciach widać może nie tak wiele jakbym chciała, ale po pierwsze chciałam zachować tamtejszy klimat, a po drugie było tam naprawdę ciemno.

A na koniec mały haul z moich ostatnich zakupów:

Woski z YC kupione w sklepie firmowym, polecam szczególnie ten o zapachu Magical frosted forest, który zdążyłam użyć. Pachnie naprawdę pięknie, jak las, jak żywica z drewna, jak palące sie w kominku drewno. Te macie na pewno w Polsce. Maska z Tony Moly zakupiona w Ulta (moja pierwsza, ach! będę testować :), a także cekiny w różnych kształtach i kolorach z Target, każdy za całego 1 dolca. Są naprawdę niesamowite niczym unikalne klejnoty i już je widzę  w moich kombinacjach stroikowych na różne okazje, do pakowania prezentów, przyozdabiania stołu, a także do tła do robienia zdjęć kosmetykom i innym przedmiotom na bloga ;).

Ok., ja uciekam i życzę Wam wspaniałej reszty weekendu, oraz bardzo słonecznych, jesiennych dni.

Pa!