Pewnego wieczora ostatniego weekendu urządziliśmy sobie małą biesiadę. Po dziurki w nosie mieliśmy już ciężkich mięs z grilla, zatem postanowiłam przyrządzić Sushi. Od razu zaznaczę, że nie jestem żadną specjalistką w tym temacie zatem moje Sushi bazuje na moich doznaniach smakowych z restauracji, które odwiedziłam oraz mojej inwencji twórczej, albo jej braku ;).
Dziś Sushi jest bardzo popularne i wiele osób przyrządza je w domowym zaciszu. Inni zastanawiają się jak zrobić Sushi?
Nie odpowiem dokładnie na to pytanie. Mogę tylko opisać jak ja przygotowałam tę potrawę rodem z Japonii w mazurskiej odsłonie... :)
Do przygotowania sushi według Martuchy potrzebujemy:
- paczkę ryżu do Sushi
- paczkę glonów Nori
- łososia świeżego (ok. 500 g.)
- marynowany imbir do Sushi
- czarny sezam
- sałatę masłową
- paprykę, ogórek zielony
- pastę wasabi
- matę bambusową
- folię spożywczą
- majonez, lub inny produkt aby maki nie były suche
- sos sojowy
- ocet ryżowy
Przygotowanie maków:
Ryż gotujemy zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu (zajmuje to ok. godzinę wraz z wystudzeniem). Letni ryż polewamy ok. 3 łyżkami octu ryżowego i delikatnie mieszamy.
Podczas gdy ryż gotuje się, my możemy umyć i pokroić warzywa i ryby. Najlepiej aby wszystkie składniki były gotowe do położenia na nori (glonie).
Ja użyłam do tego świeżego łososia i smażonego szczupaka, ponieważ uważam, że najlepiej korzystać z dobrodziejstw natury, które mamy w zasięgu ręki. Dodałam również sałatę, świeżego ogórka i paprykę. Wiem, że dodaje się awokado, japońską rzodkiewkę, oraz inną mnogość warzyw i ryb. Jest masę informacji i filmików na ten temat. Ja przyrządziłam sushi m. in. z produktów, które miałam pod ręką.
Na matę bambusową kładziemy Nori (błyszczącą stroną do spodu), na nori nakładamy ryż ręką zwilżoną wcześniej w wodzie (warstwa nie może być zbyt gruba), poza kilkoma centymetrami od góry, które posłużą nam do sklejenia rulonu. Na ryż nakładamy odpowiednio według uznania warzywa i rybę. Ja dodatkowo dołożyłam odrobinę majonezu oraz czarnego sezamu. Domyślam się, że nijak to się ma do kuchni japońskiej, ale zaznaczyłam już, że jest to moja interpretacja tej kuchni :).
Następnie wszystko zwijamy w rulon za pomocą bambusowej maty, oraz kroimy ostrym, zwilżonym wodą nożem na ok. 1,5 cm kawałki.
Ostatnio zaryzykowałam również przygotowanie maków kalifornijskich, które to pryrądzamy następująco:
Na matę bambusową kładziemy ryż, na ryż nori, a na nori jak powyżej (poza ryżem oczywiście), następnie wszystko zwijamy w rulon, wyciągając delikatnie folię spożywczą. Ponieważ ja przygotowywałam wszystko w ekspresowym tempie, rulon jeszcze w folii z zewnątrz włożyłam na kilka minut do zamrażarki, aby nie rozpadał się podczas krojenia (oczywiście cały sekret tkwi w ryżu). Po wyjęciu i pokrojeniu maków kalifornijskich, obsypałam je czarnym sezamem. Wyszły ogromne, czyli nie takie jak powinny, ale nikt z biesiadników nie zwrócił na to uwagi ;).
Następnie przygotowałam również sashimi (czyli płaty surowej ryby), do których przygotowania mogą posłużyć bardzo różne ryby i krewetki. Ryby kroimy w cieniutkie plasterki i układamy dowolnie. Ozdobą mojego sashimi była bazylia (mało japońska), ale jak pisałam bardzo się spieszyłam i wykorzystałam produkty, które miałam pod ręką. Na tym samym półmisku umieściłam marynowany imbir, który podobno ma sprawić, że pośród mnogości rodzajów sushi, które kosztujemy, po zjedzeniu imbiru czyścimy kubki smakowe i dzięki temu możemy poczuć smak kolejno spożytego sushi (podobnie jak z kawą przy wąchaniu perfum).
Wszystkie maki wykładamy na półmisek lub deskę wraz z imbirem marynowanym i pastą wasabi i dekorujemy dowolnie. Mój półmisek prezentował się tak:
Podkreślę jeszcze raz, że na temat przyrządzania sushi muszę się jeszcze wiele nauczyć.
Niektóre maki wyszły mi dość niezgrabne, ale moim bliskim smakowało. Przynajmniej tak mówili ;).
Wieczór był ciepły i przyjemny, zasiedliśmy więc do stołu na tarasie i mając jeziorko w zasięgu wzroku spożywaliśmy japońsko-mazurskie smakowitości w towarzystwie bliskich nam osób ze Śląska, całkowicie zakochanych w naszym regionie i powracających tu od lat.
Myślę, że robienie sushi w zaciszu domowym jest doskonałym pomysłem, bo mamy gwarancję świeżości produktów wykorzystanych do przygotowania potrawy oraz wspaniałą zabawę...
Pa!
Wygląda świetnie! Ja póki co sushi robiłam raz i wyszło mi średnio ładnie ale frajda była niesamowita :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga :) Ostatnio byłam na sushi w restauracji i postanowiłam, że następne zrobię w domu :) Bardzo ładnie wyglądają Twoje wytwory :)
OdpowiedzUsuńCzarny sezam jak najbardziej używamy jest do Sushi, gdzie go można dostać?
W miejscu gdzie są produkty do sushi (czy to w supermarketach czy sklepach ze zdrową żywnością) znajdziesz również czarny sezam. Życzę powodzenia w przygotowywaniu tej wspaniałej potrawy :)
Usuń