czwartek, 24 marca 2016

Myśli codzienne Martuchy #3

Chyba mam w sobie szczyptę romantyzmu, chyba jestem czuła na piękno i otwarta na kreację, ale też bardzo pragmatyczna i praktyczna. I na co dzień chyba nie za bardzo skłonna do wielkich egzaltacji, ale w moim życiu w ostatnim czasie dzieją się magiczne rzeczy, a i bajkowe sytuacje się zdarzają.  Nie sądzę by wciąż były wokół mnie i bym ich do tej pory nie dostrzegała.  Nie, po prostu ostatnio jest ich jakby więcej...



Opowiem Wam o zaczarowanej sytuacji z ostatniego weekendu kiedy to byłam (co robię z rzadka) w moim warszawskim mieszkanku. W ferworze walk domowych świąteczno-wiosennych i pocie czoła usłyszałam w pewnym momencie dochodzące do mnie z daleka dźwięki dziwnych instrumentów.  Na zewnątrz świeciło piękne słońce,  ulica tryskała wiosenną świeżością i radością przechodniów, a owa, niesamowita muzyka stawała się coraz głośniejsza.  Biegałam od okna do okna, które dopiero co umyłam i wypatrywałam skąd one dochodzą i kto jest ich sprawcą. Przyznam, że lubię takie nieoczywiste sytuacje i ta zdawała mi się bardzo niecodzienna.  Wreszcie moim oczom ukazali się trzej bohaterowie zamieszania, panowie grający na dziwacznych instrumentach, 2 dętych i jednym jakby bębnie. I choć okoliczności były jakie były, kunszt muzyczny panów był naprawdę świetny. Melodia jakby cyrkowa, skoczna, wesoła, ale kompletnie nie polska. Przez myśl nawet mi przeszło cóż to za spektakl uliczny i był to nie lada spektakl, choć nie do końca taki jak sądziłam. Panowie grali pięknie pod oknami kolejnych kamienic, grali do ucha przechodniom i towarzyszyli takiemu, jeśli go spotkali. Cały czas przemieszczali się bliżej i bliżej, aż w końcu wypatrzyli mnie sterczącą w oknie z aparatem w ręku i radośnie pomachali. Wiedziałam, że chcę nagrodzić ich wspaniały występ i pomimo, że było zimno wybiegłam na balkon, zgarniając po drodze pieniążek, którymi panowie byli wprost obsypywani, a także coś na osłodę ich ciężkiej pracy. Panowie grali radośnie pod moim balkonem, a pani sąsiadka z dołu również podziwiała z balkonu ich występ, jak i cały tłum dookoła w oknach i na ulicy. Po salwie braw i wodospadzie brzęczących monet i słodkości, usłyszałam sąsiadkę z dołu ze słowami: "Skąd jesteście?". Odrzekli, że z Mołdawi. Piekna to była scena i muzycznie i sytuacyjnie i choć wiem, że za tym całym przedstawieniem może się kryć czyjś dramat, mam jednak nadzieję, że muzyka ta naprawdę wypływała z ich serc, a nie trudnej sytuacji. Z serc i charyzmy, która zdecydowanie wszyscy byli obdarzeni... Taka oto historyja... :)

Drugą magiczną sytuacją, która przytrafiła mi się kilka dni później, gdy wracałam wieczorem z pracy, obładowana jak wielbłąd siatkami z zakupami, usłyszałam tuż obok mojego domu głos jakby szalony, ni to stary, ni młody. Głos, który zaczepiał przechodniów kompletnie na niego obojętnych. Głos ten wydobywał się z korpulentnej, chyba starszej pani, bo owa pani ewidentnie  wiele przeżyła, a wiek było naprawdę ciężko ocenić. Pani obładowana jeszcze bardziej ode mnie, z wielką chustą na głowie, kartonami, butelkami pustymi  w rękach zaczepiła mnie. Już chciałam to z ignorować z lęku jakiegoś, niepewności, ale gdy usłyszałam słowa: "Domu nie mam kochaniutka, czy mogę Cię o coś poprosić? Możesz mi pani kupić herbatę?". Wtedy odruch ludzki przychodzi, ale chwila, przecież herbatę miałam w swym tobołku wielbłądzim. Herbatę wyciągnęłam więc pytając czy pani zieloną lubi. Kobiecina odpowiedziała: "A to droga jaka.. Droga prawda?". "Nie wiem" odparłam, "Proszę bardzo", uśmiechnęłam się. "Do widzenia". "Dziękuję!" - wykrzyknęła radośnie tym słodkim szalono-dziecinnym głosikiem. Gdy oddaliłam się o kilka kroków znów usłyszałam ten słodki głos i ton "Dziękuję pani bardzo!. Dziękuję! Niech pani zdrowie sprzyja!". Cała sytuacja była niesamowicie bajkowa, pani być może odrobinę szalona, zupełnie jak postać z jakiejś piękne historii albo baśni. Dla wielu mogłaby być inspiracją. Ale znów za tą sytuacją być może nieszczęście ludzkie, wielkie...
Choć z drugiej strony pani ta miała tak wielką

pogodę ducha, że znów przyszły myśli, że może ta pani jest bardziej szczęśliwa, niż niejeden z nas którzy mamy prawie wszystko. Czy mogłam jej bardziej pomóc? Nie wiem, jest tyle osób, które potrzebują pomocy. A niesienie pomocy to odrębna kwestia. Dziś chciałabym głównie powiedzieć, że każdy z nas jest inny i każdy z nas wiedzie inne życie. Wiele zależy od nas, ale też z drugiej strony bardzo wiele nie. Ale niezależnie od okoliczności dużo zależy od naszego nastawienia, od tego czy potrafimy się cieszyć z prostych rzeczy, czy kochamy życie i ludzi. Niby proste, a  jednak trudne, niby banalne, a jednak tak ważne.  Każdy z nas ma dni gorsze i lepsze, trudne okresy w naszym życiu, ale pamiętajmy że prawie zawsze przychodzi w końcu lepszy dzień i daje ukojenie. Pamiętajmy też by dostrzegać radość w tych małych rzeczach i by celebrować życie na ile się da, bez szkody dla innych, a może i z zyskiem dla innych jak sie uda, ale i dla nas samych. :)

Do następnego napisania moi mili :)

Pa!

17 komentarzy:

  1. Piekne historie. Piekna konkluzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tak sprawa naszego nastawienia to ważna sprawa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Radosnych, rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy ! Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia. Takie były :) Mam nadzieje ze Twoje tez :)

      Usuń
  4. Zgadzam się z wnioskami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie każdy ma w sobie choć trochę empatii :) Bardzo przyjemnie się czytało ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Grajkowie pod oknem to faktycznie niespotykana scena i bardzo miła :)
    Kilka dni temu podszedł do nas bezdomny i przygotowałyśmy się na tzw. natarczywe żulenie ale poprosił o kanapkę. Postanowiłyśmy spóźnić się na tramwaj i kupiłyśmy mu bułeczki, wędlinkę i kilka drobnych na herbatę z automatu pozostawiłyśmy (było jeszcze trochę zimno). Łzy w oczach tego pana bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy już wiadomo, że nie chodzi o alkohol,od razu chce się pomagać ...

      Usuń
  7. pozytywnie nastrajajace zdarzenia Cię spotkały

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz mnie cieszy, na każdy odpowiem, wszelkie pytania możecie zadawać też tu :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...