Jak wiecie, albo i nie od lat borykam się z bardzo suchą skórą i lekko widocznymi naczynkami na policzkach, na których punkcie jestem przewrażliwiona i które lubię dobrze ukryć. Zawsze miałam z tym problem i powiem szczerze, że żaden fluid ani inny produkt jak dotąd mnie nie zadowolił... Revlon ColorStay był całkiem ok, Max Factor Lasting Perfomance też niczego sobie, Vichy Dermablend i mogłabym tak wymieniać bez końca... Ale jednak to nie było to... Lubię dobre krycie, ale jednocześnie chcę aby taki produkt nie wysuszał mojej skóry, a przy okazji rozświetlał ją... A to już łatwe nie jest... Zatem ogłaszam wszem i wobec, że metodą prób i błędów znalazłam produkt doskonały dla cery suchej na zimniejszy czas, bo na lato będę musiała popracować nad lżejszą formułą.
Z czego uzyskałam mój doskonały podkład?
Oto moja sekretna receptura...;)
Połączenie sławnego Dermacolu, który jest chyba najbardziej napigmentowanym produktem z jakim miałam do czynienia (jego minus, trudna dostępność i fakt, że brudzi ubrania, szczególnie używany solo, po zmieszaniu prawie nie ma takiego efektu). Do tej mieszanki dodaję też hypoalergiczny krem nawilżający Sensigenic, Dr Irena Eris, który dostałam na spotkaniu blogerek w czerwcu i dla którego nie potrafiłam znaleźć zastosowania bo jednak był jak dla mnie za lekki i za mało kryjący (co inni mogą uznać za plus), bo świetnie nawilża skórę i daje przyjemne uczucie ukojenia, a do tego wszystkiego dodaję jeszcze dość trwały jak na fluid Max Factor.
Mikstura ta okazałą się dla mnie idealna, akurat te kolory dają mi doskonały lekko piaskowy kolor, średnio ciemny, a całość jest bardzo trwała, do wieczora mam wszystko na twarzy i nie muszę się stresować, że po moim makijażu niewiele zostało. Uprzedzam tylko koleżanki o tłustej cerze, albo mieszanej że konsystencja tego trio jest dość ciężka dla lubiących ciężkie, treściwe kosmetyki, nie mylić z tapetą, bo może nie od razu, ale po pół godzinie świetnie stapia się ze skórą i wygląda bardzo naturalnie. Już wiem, że zakupię kolejne opakowania tych kosmetyków i będę taki właśnie wymyślony przez siebie skład ochoczo używać.
Tak podkład ten prezentuje się w pełnym makijażu:
I powiem Wam więcej, w dobie modnych "Bee Bee kremów" i producentów ochoczo nazywających swoje produkty BB kremami, mogę śmiało powiedzieć, że i ja stworzyłam taki krem :D HA! Oczywiście żartuję... :)
Zatem jeśli lubicie taplać się w kolorowych mazidłach, polecam Wam te makijażowe trio, koniecznie aplikowane pędzlem skunksem, ja bardzo lubię ten z Kobo :). Oczywiście od was zależy czy warstwa będzie delikatna, a w finalnie i efekt :)
Uciekam popracować jeszcze trochę i do łóżeczka.
Pozdrawiam Was ciepło :)
Pa!