sobota, 25 marca 2017

Myśli codzienne Martuchy # 7 I... wspominki :)

Dziś znowu przyszedl czas na wspominki. Wspominki z ostatnich kilku tygodni.

Muszę przyznać, że blog ten przeszedlłna przestrzeni kilku ostatnich lat pewną przemianę. Kiedyś bardzo broniłam się przed prywatną na blogu, ale jakże można jej uniknąć? Przecież szczerze pisane posty bez zbędnego bla bla bla, to tak naprawdę tylko prywata plus trochę innej treści związanej z naszymi zainteresowaniami, naszą wrażliwością i postrzeganiem przez nas otaczającego nas świata. Bo wierzę, że każdy z nas widzi i odbiera go zupełnie inaczej. I to jest wlaśnie w tym wszystkim najpiękniejsze! Jednak, żeby ta treść była prawdziwa i niepowtarzalna, musi być jak najbardziej subiektywna. Bo gdy treść pozbawiamy prywaty, zostaje nam ogólna i zgeneralizowana pisanina o pogodzie, oczywistych oczywistościach i przyjemnościach danych pór roku. A przecież życie to dużo więcej niż tylko to :). Każdy twórca tworząc bloga, czy kanał na You Tube zaprasza w jakiś sposób innych do swojego życia. Oczywiście zawsze od nas zależy gdzie postawimy tę granicę, jednak dziś uważam, że postawiona zbyt blisko pozbawia to co tworzymy tej wyjątkowej cechy, tak bardzo charakterystycznej tylko dla nas, sprawiając że to co wychodzi spod naszych rąk jest tak niesamowicie unikalne.

Zatem ogłaszam wszem i wobec. Nie unikam dziś prywaty na tym blogu, który wciąż będzie zlepkiem licznych treści, od kosmetyków zaczynając, przez fotografię krocząc, kosztując liczne smakowitości, czy też próbując spojrzeć na różne piękne miejsca na świecie oczami niemalże lokalesa ;). Będzie tu także sporo mojego życia i wspominek, ponieważ to jest właśnie mój blog i po tylu latach pisania go doceniam to, że zawsze mogę na jego stronach odbyć podróż w czasie i zobaczyć gdzie byłam fizycznie i mentalnie w różnych momentach swojego życia. To jest naprawdę bardzo cenne i tym którzy wciąż wachają się, czy nie zacząć pisać bloga mówię, jeżeli naprawdę macie na to ochotę, zróbcie to! To jest piękna przygoda, dzięki której możemy poznać nowych, niesamowitych ludzi, przygoda w któtrej mamy nowe, wyjątkowe doświadczenia, a także wiele się uczymy o nas samych i otaczającym nas otoczeniu. Nie bójcie się jednak w tym wszystkim być sobą, nawet jeśli będziecie na językach, nawet gdy nie każdy będzie Wam przyjał. Jednak w blogosferze tak samo jak i w prawdziwym życiu. Nie każdemu można zaufać, jednak wiele można się nauczyć, a także dowiedzieć o sobie samym. Dlatego warto być sobą! :)

Po tym jakze filozoficznym wstępie, przejdę do nadmienionych wcześniej wspominek i świata, który moje oczy oglądały w ostatnich kilku tygodniach :)

Sushi time!
Jeśli mieszkacie w USA i szukacie dobrego sushi  w dobrej cenie, polecam tę ze sklepu Stew Leonards. Pyszne, robione na miejscu ze świeżych produktów przez sushi makera. Cena już od 6 USD.




Piesy,  futrzaki :)





Amerykańskie śniadania :) Mamy już kilka ulubionych miejsc. Robimy je też w domu :)






W ostatnim czasie byliśmy na pięknym spektaklu. Wlaściwie powinnam nazwać to widowiskiem, albo show. To najbardziej znana grupa taneczno-akrobatyczna na świecie, czyli Cirque du soleil. My byliśmy na przedstawieniu o nazwie Toruk, jednak mają ich naprawdę wiele, włącznie z show o Michael'u Jackson'ie granym regularnie w Las Vegas. Toruk to przedstawienie taneczno-teatralno-akrobatyczne inspirowane filmem Avatar. Całość była naprawdę niesamowita, choć w tym przypadku największe wrażenie zrobiła na mnie muzyka, oraz niesamowita i bardzo różnorodna scenografia,  w iście amerykańskim stylu, czyli wszystko na wielką skalę i z rozmachem :) Solistka śpiewala porażająco pięknie, natomiast same akrobacje nie były jakieś bardzo powalające, choć wydaje mi sie że w tym przedstawieniu po prostu nie grały najważniejszej roli. Zobaczcie sami namiastkę tego, co widzieliśmy my :)










Uwielbiam tak spędzać czas i każdego zachęcam do dostarczania sobie od czasu do czasu takich doznań kulturalnych. Jeśli jeszcze nadarzy się okazja, na pewno wybiorę się na inne ich show. I mam już kilka na oku :) Wiem, że w Polsce też odbywają się takie wydarzenia, trochę mniejsze, lokalne (choć np. Polita był podobno w podobnym stylu), ale też zagraniczne. Sama pamiętam kiedy mama zabrała mnie na Disney'a na lodzie, kiedy byłam malą dziewczynką. A dziś choć mam trochę więcej lat, wciąż chcę się wybrać na Disney on ice :) 

Kończąc tym bajkowym akcentem, żegnam się z Wami serdecznie :)

Do zobaczenia na Leśnej Polanie!

Pa!


17 komentarzy:

  1. Nie da się uniknąć prywaty na blogu i bardzo dobrze! Akcent osobisty jest niezbędny, a takie wpisy lubię najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje zdecydowanie zawsze takie są i bardzo to cenię :) A dodatkowo mają jeszcze ten wspaniały, literacki czynnik :)

      Usuń
  2. Właśnie dzięki prywacie poznajemy się lepiej tworząc społeczność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze mówisz. Ja sushi jeszcze nie jadłam, ale chciałabym spróbować. Przedstawienie musiało być cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  4. sushi w domu robimy bo kuzynka meza to sushi chef :) heheh super post :) zostaje na dluzej :) a co amerykanskiego sniadania to tylko Bacon egg and cheese on the roll with well done bacon :) jedno miejsce w NYC robi najlepiej i tylko u nich kupuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie robia tak dobrze? Moze odwiedze :) Sama tez robie sushi w domu, ale zakladam, ze nie tak dobrze jak profesjonalista ;)

      Usuń
  5. Zrobiłam się głodna - wychodzę haha :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie wybrałabym się na taki występ, nawet na zdjęciach wygląda to pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. masz rację, blogowanie to wspaniała przygoda :) a bycie sobą to zawsze najlepszy wybór :)
    piękne zdjęcia ze spektaklu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, bycie soba jest zawsze najlepszym wyborem, czy to na lamach bloga, czy w zyciu :)

      Usuń
  8. Świetne zdjęcia aż zrobiłem się głodny :P Urolog Lublin pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz mnie cieszy, na każdy odpowiem, wszelkie pytania możecie zadawać też tu :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...