poniedziałek, 26 września 2016

Ameryka okiem Martuchy

Może niektórych zacznie denerwować fakt, że blog mój zaczyna poruszać treści głównie krajoznawcze.  Nie ograniczam się tutaj absolutnie i będą poruszane w przyszłości także tematy kosmetyczne i inne, które zawsze poruszałam.  Jednak dziś chciałabym lekko podsumować moje wrażenia na temat Ameryki po moim 2 tygodniowym pobycie w tym różnorodnym kraju. A póki co widziałam jedynie namiastkę tego, co mogłabym i co zamierzam zobaczyć.  Jednak sama zawsze lubiłam czytać takie posty, wiec jeśli i Was interesuje taka tematyka, zapraszam. ;)

To mój pierwszy pobyt w Stanach. Objawiły się one dla mnie dokładnie takie jak na filmach. Nie wiem jak ująć to w słowa, żebyście mnie dobrze zrozumieli, ale chodzi mi o to, że odbieram je dokładnie tak jak je widzimy w filmach i serialach, w teledyskach i reklamach. Wszystko się zgadza do tego stopnia, że już nie wiem czy to jet lag czy co właściwie, ale pierwszego dnia moje odczucia co do tego co widziały moje oczy były lekko surrealistyczne.  Dosłownie jakbym przeszła przez ekran i znalazła się  na planie jakiegoś filmu.

Jestem obecnie w stanie Connecticut, gdzie on się znajduje, każdy może z łatwością znaleźć na mapie, wiec nie będę się tu rozpisywać.  Stan ten słynie z pięknych kolorów jesienią które zawdzięcza licznym drzewom liściastym przebarwiajacym się w ten niesamowity sposób.  Już niedlugo to zobaczę. Jest tu masa pięknych jezior, rzek, farm i sadów, prawie każde miasto oprócz centrum wygląda jak Konstancin w Warszawie. Domy są od siebie oddalone bardziej lub mniej i często usytuowane wśród dorodnych drzew. Jest niesamowicie zielono. Są też liczne górki i pagórki,  a do NY jest tylko półtorej godziny. Jeszcze bliżej jest do oceanu. Kuchnia oprócz klasycznej amerykańskiej słynie z owoców morza. Architektura CT jest bardzo interesująca. Drewniane domy jak w ogromnej części Stanów,  jednak tutaj znajdziemy gdzieniegdzie architekturę bardziej charakterystyczną dla Nowej Anglii.  Każdy z tych domów wygląda jakby mieszkała w nim czarownica lub inne postacie z bajek.  Domy te często są bardzo zadbane i kolorowe,  z drewnianymi okiennicami.



O tym pewnie jeszcze więcej...



Ameryka już przygotowuje się na Thanksgiving i Halloween. Niemal w każdym sklepie jest cała masa ozdób które już powoli zaczynają pojawiać się przed amerykańskimi domami. Podobno to jest okres istnego szału kiedy od ozdób jesiennych typu "jesień jest tu" napisanych na flagach,  ozdób na Thanksgiving,  przez Halloween po ozdoby z okazji Świąt Bożego Narodzenia wiele domów od teraz do końca Świąt Bożego Narodzenia będzie udekorowane.









W sklepach jest też jesienny szał na wszystko co związane z dynią, dyniowe herbaty,  czipsy, ciasteczka,  mieszkanki do robienia amerykańskich naleśników i gofrów, generalnie chyba wszystko można znaleźć o tym smaku o tej porze roku ;).


Tutejsze jedzenie to typowe sieciówki jak i miejsca bardziej lokalne. 


Jedzenie meksykańskie jak taco na zdjęciu,  popcorn o smaku karmelowym, na opakowaniu  masa oznaczeń czego to taki produkt nie zawiera lub zawiera. Podobnie jak w Unii Europejskiej jednak zgodnie z innymi przepisami rzecz jasna. Częste napisy na jedzeniu to "No GMO", ale również "no trans fats" - ciekawe... Oczywiście też klasyki z cyklu bez konserwantów czy sztucznych barwników.  Byliśmy też w kinie, w którym fotele rozkładają się tak bardzo że dosłownie leży sie w nich jak we własnym łóżku.  Co ciekawe bilet kosztuje tylko $5.



Amerykańskie śniadanie i czipsy nachos zapiekane z serem, papryką itp.


Dziś odwiedziliśmy najbardziej sławny w stanie jarmark w Durham. Obejrzeć można było zwierzęta ( średnia przyjemność jeśli wiesz że hodowane są w wiadomym celu), można było zakupić coś od licznych wystawców, zobaczyć kto został wyróżniony w licznych konkursach wypieków,  warzyw, owoców, przetworow ;)... a także skosztować licznego amerykańskiego jedzenia typowego dla tutejszego Fair. Była też masa atrakcji typowych dla "wesołego miasteczka".




Zjadłam mojego pierwszego w Ameryce hamburgera, a także kanapkę Pulled pork sandwich. Szczególnie ta druga była pyszna!

W Stanach oczywiście można zobaczyć takie okazy:


Za tydzień zwiedzamy prawdopodobnie NY!

W między czasie zamierzam zamieścić coś kosmetycznego.

Pozdrawiam z amerykańskiej leśnej polany!

Pa!

14 komentarzy:

  1. Marzy mi się wycieczka do Stanów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ masz fajnie, też chętnie ruszyłabym w taką podróż! A mam w związku z tym pytanie, do kiedy zostajesz w Stanach? Czy to wypad czysto turystyczny czy jednak coś większego? :-) Pozdrawiam serdecznie i zdecydowanie czekam na kolejne wpisy! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... trudne pytanie... mój ukochany tu mieszka. Wciąż nie zdecydowaliśmy na 100 %. Powiedzmy, że coś po środku ;)

      Usuń
  3. ale rewelacja! :) marzy mi się taka wycieczka!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. hamerykański burger <3
    Ameryka to jedno z moich wielkich marzeń, liczę że za kilka lat kiedy już "obskoczę" Europę będę nadal miała siłę, czas i chęci, żeby na własne oczy zobaczyć american dream ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajna relacja :) oni na punkcie Halloween to mają bzika :) ale u nas powoli też się pokazuje, np przebierane zabawy dla dzieci, imprezy w klubach też na Halloween :) Sama chciałabym tam pojechać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj w Polsce to od dawna, ale absolutnie nie na taką skalę. Jest jakaś malutka namiastka tego Święta i wszystkiego co się z nim wiąże :)

      Usuń
  6. Jak dla mnie taki wpis wcale mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, bo fajnie jest poczytać o czyichś podróżach ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi Ameryka się kojarzy z wielkimi domami i trochę z przepychem ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.. jakiegoś przepychu tu gdzie jestem nie widzę. Raczej taka zdrową normalność. Choć jeśli chodzi o rozmiary, może nie domów ale wszystkiego innego to chyba się zgodzę ;)

      Usuń

Każdy komentarz mnie cieszy, na każdy odpowiem, wszelkie pytania możecie zadawać też tu :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...