poniedziałek, 12 października 2015

Urban Decay - Naked on the run - recenzja palety

Już dawno nie było o kosmetykach, a przecież kiedyś najczęściej o tym traktował ten blog. A ponieważ od kilku miesięcy jestem posiadaczką palety Naked On the run, myślę że nadszedł już czas aby podzielić się z Wami moimi wrażeniami na jej temat.


Zatem do dzieła!


Paleta Naked On the run, to paleta, która teoretycznie ma nam posłużyć w podróży, w jej zestaw wchodzą:

- 5 cieni Dive (metaliczno różowy-złoty, z mikro drobinami), Fix (delikatny eżowy mat), Resist (średni beż o wykończeniu satynowym), Dare (średni, matowy brąz), Stun (metaliczny brąz/jasno złoty z mikro drobinkami)
- cień (rozświetlacz) 5050 (cool bisque satin)
- Bronzer (medium bronze matte)
- Róż (vibrant pink/light shimmer)
- Błyszczyk Naked Ultra Nourishing Gloss lip gloss in Sesso
- Tusz do rzęs Perversion,Blackest Black
- Kredka do oczu, Glide-On eye pencil, czarna


Opakowanie choć może trochę toporne, bo sama paleta jest dość gruba, jest bardzo eleganckie. Duże lusterko zdecydowanie ułatwia jej stosowanie. Dodatkowo złote wykończenie plastików sprawia, że w przeciwieństwie do jej koleżanek o czarnym wykończeniu, nie widać tak na niej śladów cieni i i pozostałych produktów. Przewoziłam ją wiele razy i jak do tej pory nie uszkodziła się, więc uważam że również jest trwała, a na tym aspekcie także bardzo mi zależy, a dość dużo podróżuję. Magnetyczne zamknięcie działa bez zarzutów.


Ale przejdźmy do tego co najważniejsze, czyli do zawartości.


Cienie są genialne, podobne do tych ze Smashbox. Moim zdaniem porównywalne jakościowo do Inglot, ale tutaj ktoś te kolory wyselekcjonował, tak aby współgrały ze so, abyśmy mieli pod ręką to, co najbardziej praktyczne i potrzebne. Używam ich wszystkich, można nimi zrobić smokey, choć lepsze są chyba do makijażu dziennego. Matami można pięknie rozetrzeć przejścia. Moim zdaniem przydałby tu się matowy jasny cień do zrobienia pierwszego kroku na powiekach, bo ten jasny satynowy słabo kryje, a jako rozświetlacz słabo rozświetla, także jako jedyny z palety jest do niczego. Choć może się jeszcze do niego przekonam, bo ja tak mam ;).


Bronzer i róż używam teraz codziennie. No mogłyby być większe, żeby zatapiać w nich pędzel bez dużej uwagi, ale to przecież zestaw kompaktowy. Co do ich kolorów, to myślę że są bardzo uniwersalne, no może poza osobami o bardzo ciemnej karnacji, ponieważ na ich skórze nie będzie widać ani bronzera, a róż raczej nie dzie im pasował, bo to bardzo zimny, cukierkowy odcień. Na początku nie byłam do niego przekonana, ale kilka tygodni temu sie z nim polubiłam.


Wyjatkowo przypadł mi dop gustu tusz, który pozostawia rzęsy podkręcone, lekko pogrubione, ładnie rozczesane, ale bardzo naturalne, czyli takie jak lubie na codzień. Błyszczyk ma genialny ceglano-różowy kolor, jest wyjątkowo uniwersalny. Czarna kredka, jest kredką żelową, miekka, mocna czerń i jest bardzo trwała. Niesamowicie podona do tych z Avon, z serii Super shock. 

Reasumując, paletę otrzymałam w prezencie. Wiem, że kosztowała 119 zł., w cenie regularnej w Sephorze, gdzie czasem się pojawia i kosztuje 219,- zł, ale warto polować na promocje. Myślę, że w promocyjnej cenie jest naprawdę warta zakupu, szczególnie dla koneserów, dla których nie jest obojętne co trzymają w ręku robiąc poranny makijaż i dla których am fakt że to jest taka kosmetyczna perełka sprawia przyjemność. Jeśli nie jesteście kosmetycznymi freakami jak ja, kupcie sobie po prostu zestaw Freedom System z Inglot i uzupełniajcie cienie wedle własnych upodobań ;). Jedynym minusem jest jej dostępność, choć w internecie po upewnieniu się, że mamy do czynienia z zaufanym źródłem, na pewno możemy ją kupić w dobrej cenie.

A Wy miałyscie tę albo inne palety z Urban Decay?

Pozdrawiam jesiennie z leśnej polany :)

Pa!

20 komentarzy:

  1. kocham wszystkie Naked :) muszę sobie taką sprawić (;

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękna paleta! Jednak ta cena trochę odstrasza :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam ją na kanale StylizacjeTV i jak dla mnie strasznie tandetna :P Nie podoba mi się ani odcień różu (barbie) ani tym bardziej bronzer jak za 5 zł z drogerii ;) Cienie mają barwy jak z Makeup Revolution, ale co do jakości się nie wypowiem, bo paletki nie miałam ;) I mieć nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma prawo do swojego zdania, każdy z nas jest inny. Tandetne to tez bardzo subiektywne stwierdzenie. Bo raczej stronie od tandety i na mnie zdecydowanie tandetnie nie wygląda ;) Ale tak jak mówię, każdy z nas jest inny. Ja się z nią polubiłam :)

      Usuń
  4. Nie do końca mi się podobają te kolory.
    Może nie powiedziałabym, że są tandetne, ale nie wydaje mi się, żeby były adekwatne do mojego typu urody. Przypuszczam, że jakaś drogeria internetowa mogłaby zaoferować coś podobnego, ale bez odcieni różu. Wtedy byłoby jak dla mnie ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, w cieniach można na szczęście wybierać wedle upodobań i typu urody :)

      Usuń
  5. Mi marzy się paletka Naked 2 bądź 3 :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie małam jeszcze żadnej paletki z Urban Decay ale może się to zmieni niedługo :) może akurat nie tą bo brązów mam wystarczająco dużo i teraz celuje w kolorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zarówno UD jak i tańsze odpowiedniki ze Sleek proponują coś dla Ciebie ;)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Nie, to chyba kwestia zdjęcia. Pigmentacja jest naprawdę w porządku choć oczywiście istnieją bardziej napigmentowane produkty :)

      Usuń
  8. hm jakoś nie przekonują mnie te cienie. Drogie przede wszystkim:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym taką paletę miała na całe życie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajna paletka :) Ja posiadam dużą paletę z Avon :) Długo na nią polowałam bo trochę kosztuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, widzę ze mam braki w temacie znajomości ich asortymentu, bo nawet nie wiedziałam że takie robią ...

      Usuń

Każdy komentarz mnie cieszy, na każdy odpowiem, wszelkie pytania możecie zadawać też tu :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...