niedziela, 13 października 2013

Jesienny stroik i indiańskie talizmany, czyli DIY i klasyczne suszenie grzybów

Lato już za nami. Początkowo okropnie mnie to martwiło, ale przypomniałam sobie, że właściwie lubię tę porę roku. Szybko więc złapałam się za wprowadzenie kilku zmian w moim domu, aby jesień zawitała również w nim. Oczywiście jak zawsze skorzystałam z tego co miałam pod ręką, a właściwie przed chatką na leśnej polanie. Zrobiłam sobie prosty, aromatyczny jesienny stroik. Jeśli nie macie pomysłu, a chcielibyście zaprosić jesień do swoich domów, zapraszam do wykonania takiego kolorowego pachnidła razem ze mną :).



Martucha swój stroik przygotowała następująco:


Na zwykłym talerzu położyłam płatki róż, które tak samo jak inne kwiaty suszę. Tym razem zasuszyły się zachowując swoje piękne kolory. Były w sam raz do ożywienia mojego stroika, ponieważ liście nie są jeszcze aż tak bardzo kolorowe. Dołożyłam tez do nich liście od tych samych kwiatów. Przed domem znalazłam trochę kory, kilka innych liści i położyłam wszystko na talerzu. W środek wstawiłam zwykły tea light w szklanej osłonce po świeczce z Ikea. Całość ukoronowałam gałązką sosnową z szyszkami, igłami suszonymi sosny oraz zielem angielskim i goździkami z moich kuchennych zapasów. Sprawiają, że stroik naprawdę pięknie pachnie!


Jest to bardzo prosty stroik, ale czasem najprostsze rozwiązania wypadają nam z głowy i kompletnie o nich nie myślimy kombinując jak tu i z czego zrobić piękny jesienny stroik. Niby w sklepach pod dostatkiem różnego asortymentu, który można by wykorzystać.. Ale ja wychodzę z zasady, że wolę wykorzystać to, co mam pod ręką :). 


W zależności od upodobań można go zrobić również z innych jesiennych skarbów jak liście, żołędzie, kasztany, których tu u nas nie ma... Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia :).


Muszę Wam jeszcze powiedzieć, że do niedawna nie było grzybów na Mazurach, ale ociepliło się i popadało i jest ich naprawdę mnóstwo! My wyszliśmy dosłownie kilka kroków przed dom i znaleźliśmy ich pełen kosz. A że wszelkie leśne aromaty kochamy, grzybki zostały oczyszczone, pokrojone i suszą się tradycyjną metodą. Nawleczone na nitkę i rozdzielone patykiem wyglądają jak indiańskie talizmany przeciwko złym snom ;).


A skoro już o śnie moi drodzy, piję sobie na dobry sen pysznego, aromatycznego grzańca z piwa z pomarańczą, goździkiem, soczkiem i miodem i myślę sobie, że chyba  zapomniałam jak przyjemne te długie jesienne wieczory potrafią być... Wam też życzę wspaniałych, jesiennych wieczorów i radości z tego wyjątkowego czasu!


Pa!




10 komentarzy:

  1. uwielbiam zapach suszonych grzybów :>

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja piję pifffo, na grzańca się wpraszam ;)
    straciłam z telefonu kontakty, ale się znajdziemy jakoś :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybieram się w czwartek na grzyby! Mam nadzieję, że w sobotę spotkamy się na Hubertusie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ahhhh ta końcówka o grzańcu! najlepsza!!! ale bym sie napiła!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmm, suszenie grzybow. u mnie nic z tego. ostatnia wyprawa na grzyby zakonczyla sie muchomorami

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz mnie cieszy, na każdy odpowiem, wszelkie pytania możecie zadawać też tu :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...