Ponieważ ostatnio mnie mało, mam sporo zaległości, jak np. haul zakupowy z ostatnich miesięcy :). Jak widzicie koniec świata mi nie straszny, zakupy z myślą o kolejnych miesiącach wciąż robię, a i czynię przygotowania do Świąt. Nawet kilka kartek do bliskich wysłałam, ale nie o tym miało być... ;).
Wracając do tematu zakupów, jednym z moich ulubionych produktów ostatnich miesięcy są wyroby Smykusmyka, o których wcześniej pisałam też w moich jesiennych ulubieńcach:
Już spory czas temu zamówiłam kilka balsamów w kształcie babeczki i motyla i kilka balsamów do ust, misternie zapakowanych, opisanych i obwiązanych słodkim biało-czerwonym sznureczkiem :).
Kosmetyki te są ręcznie robione przez koleżankę blogerkę, mają wspaniałe, naturalne składy, balsamy są ciężkie, jak ja to mówię wręcz nachalne jeśli chodzi o odżywianie skóry. Na zimę w sam raz. Od czasu moich zakupów z resztą sporo się tam pozmieniało, jest większy wybór produktów i zapachów. A ceny... naprawdę niewygórowane... Jak to dobrze, że nastała moda na wszystko co ręcznie robione, jak to dobrze, że nasza wiedza w tym zakresie jest większa i masowe traktowanie konsumenta coraz rzadziej postrzegane jako właściwa polityka firm produkujących towary i serwujących wszelkie usługi. I mam nadzieję, że wszystko zacznie powolutku wracać do korzeni, choć mam świadomość, że obniżenie kosztów produkcji przy takim scenariuszu łatwe nie będzie, a my chcemy i tanio i dobrze, wiadomo :). Jestem dobrej myśli.
I tym sposobem Martucha znowu odbiegła od tematu, do czego mam ogromną zdolność, a chciałam Wam po prostu pokazać owe cuda :)
Następną zdobyczą były papierowe foremki na muffinki zakupione w Pepco, tak słodkie i cudownie pasujące do moich fioletowych lampionów w grochy, papierowych i tych szklanych na wyższej nóżce, na stół. I nie wstydzę się wcale, że kupione w Pepco, a Ci którzy kupują wyłącznie w DUKA'ch i HOME'ach, niech wcale nie myślą, że kupują produkty o niebo lepsze jakościowo. Większość takich produktów jest produkowana w tym samym miejscu, lub sąsiednich, następnie oblepia się je innymi metkami, wkłada do pudełek innych marek i często sprzedaje w o niebo innej cenie w zależności od statusu danej marki, kosztów sklepu, uprzejmości i kultury obsługi, lokalizacji punktu, itp. Nie stronię od sklepu DUKA, HOME&YOU, czy innych tego typu. Staram się po prostu mieć do tego wszystkiego zdrowe podejście i jeśli wiem, że mogę kupić taka sama rzecz albo naprawdę bardzo podobną w niższej cenie, to to robię, Jeśli nie, kupuję w droższym sklepie i też jestem zadowolona. Jakość jest bardzo istotna, ale nie czarujmy się, jakoś to ostatnio niesamowita rzadkość i mówię tu o całej masie produktów z różnych branż. To wszystko nakręca handel. Zatem kupiłam foremki na muffinki, w Pepco :).
Kupiłam też, ale to w innym sklepie, coś a la SIA, ale u nas lokalnie, pani sprowadzała przedmioty wprost od niemieckiego producenta, a sprzedawała je w małym miasteczku 3 razy taniej niż te same przedmioty sprzedawane w dużych miastach. te marzyły mi się od dawna...
Do nich kupiłam serducha, które zawisły na toaletce, za grosze... 5,- czy 7,- zł za sztukę. Słodkie...
I takim oto sposobem powstał sobie post, od zwykłych zakupów, po rewolucję przemysłową :).
Mam nadzieję, że jeszcze przed Świętami się spotkamy, ale jeśli się nie uda, życzę Wam zdrowych i pogodnych, śnieżnobiałych Świąt, rodzinnych i pachnących choinką :).
Pa!
kosmetyki ręcznie robione... coś wspaniałego :)
OdpowiedzUsuńojj tak :)
UsuńFajne zakupy :) Takie kosmetyki handmade musza być super :)
OdpowiedzUsuńIch używanie to czysta przyjemnośc, z myślą, że ktoś je sam rączkami... ech... ;)
Usuńojojoj te kielichy-świeczniki są cudowne!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!!!
Ściskam, Lona
Ps. Dziękujemy też bardzo za życzenia dla nas :***
Oby się spełniło!
Dziękuję :)
UsuńTrzymam kciuki :)