poniedziałek, 25 listopada 2013

Drogi Święty Mikołaju...

Wiem wiem, że całkiem niedawno lato nas pożegnało, że jesień wpadła znienacka i dopiero co zaczęliśmy się z niej cieszyć, ale moi drodzy... Trzeba stanąć w prawdzie i zdać sobie sprawę z faktu, że.... już za miesiąc Święta!

Czy pamiętacie jak jako dzieci pisaliście do Świętego Mikołaja listy? Jestem pewna, że to robiliście. Ja również każdego roku, jako dziecko, ale i dorastająca dziewczyna pisałam kilka słów do Świętego. No może nie kilka słów, bo lista zazwyczaj krótka nie była ;).

Również rok temu bliscy przypomnieli mi o tym zwyczaju, powiem więcej nawet mama odgrzebała jeden z takich starych listów, w którym napisałam że chciałabym dostać robota (myślałam o nim po to by mamie pomagał sprzątać w domu) i dostałam robota, chłopak miał wymiary jakieś 7-20 cm i naczyń zmywać nie potrafił, ale i tak bardzo się ucieszyłam. I tak sobie myślę, skąd wtedy u mnie taka futurystyczna myśl, skoro dziś od nowinek stronię...? Ale wracając do tematu, w zeszłym roku pięknego listu pisanego odręcznie do Mikołąja nie było, ale była wish lista tu na blogu, z której skorzystali bliscy. A co do pisanych ręcznie listów, to i owszem są, ale nie listy tylko kartki, ręcznie robione i z życzeniami dobranymi indywidualnie do adresata :).

Jeśli i w Waszych rodzinach macie zwyczaj obdarowywania się z bliskimi podarunkami, zachęcam Was do zrobienia swoich list z życzonymi prezentami, bo bliskim jest wówczas na pewno łatwiej trafić w nasze obecne gusta i marzenia ;). Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, aby taki podarek był dalej owiany tajemnicą, spośród długiej listy każdy wybierze coś czym zechce obdarować bliską osobę :).

Ale wracając do podarków, o których dziś Martucha marzy....

Z rozróżnieniem na kategorie ;):

1. Coś dla ducha


- Za dużo słońca Toskanii, Castagno Dario
- Słodkie pieczone kasztany, Seghi Aleksandra
- Arabska córka, Tanya Valko
- Biała Masajka, Corinne Hofmann


 2. Coś dla ciała :)

- Bobbi Brown, Vitamin Enriched Face Base (Baza pod makijaż
nawilżająca i wyrównująca koloryt skóry)

 
  - MAC, puder Mineralize Skinfinish, lights capade






 Mineralize Skinfinish
http://www.maccosmetics.pl/product/shaded/159/782/Mineralize-Skinfinish/ROZWIETLACZ-W-KOMPAKCIE/index.tmpl

 - Phenome, nawilżający krem do twarzy Luscious, 50 ml



http://www.phenome.pl/pl/main/produkty/1;2;137;?pid=37



3. "Dimonds are the girl's best friends..." ;)

  - pierścionek Lilou, 99,- zł

 

http://www.lilou.pl/pl/konfigurator/pierscionki/

 

4. By się otulić ;)

- sweterek z Zary, miłość od pierwszego wejrzenia.... nr 6873/821/070, można go tez kupić on line Swięty Mikołaju ;)



www.zara.com


5. Dla domu

- serwetnik, Nice Home, 24,- zł


http://www.nicehome.pl/pl/p/Serwetnik-drewniany-Living/74

- zawieszka, konik na biegunach, Nice home, 8,- zł


http://www.nicehome.pl/pl/p/Zawieszka-konik-na-biegunach/595

- rękawica kuchenna, Nice Home, 26 zł


http://www.nicehome.pl/pl/p/Rekawica-kuchenna-dziecieca-Bird/550

- lniana poduszka, Nice Home, 39,- zł


http://www.nicehome.pl/pl/p/Poduszka-lniana-retro-z-aplikacja/107

Prawdopodobnie będzie dalsza część tego posta, bo pomysłów na prezenty jeszcze kilka mam ;). Może i Wam coś spośród nich się spodoba i umieścicie to na swojej liście, lub we wspaniałym pisanym prosto z serca liście do Świętego Mikołaja :).

sobota, 16 listopada 2013

Jesienna leśna polana...

Moje weekendy na leśnej polanie wyglądają zgoła inaczej niż życie w ciągu tygodnia. Abstrahując od pracy, w weekendy wyrywam się z miasta, to moje must have. Nie wyobrażam sobie bym w weekend trwała w moich 4 ścianach. Jak to ja zawsze o sobie mówię jestem "skundlona". Urodzona i wychowana w dużym mieście, wywieziona "za dziecka" do lasu. Tam jest moje serce. Każdy weekend ze zwierzakami, końmi, psami wśród natury to są moje wyczekiwane sielskie chwile. Praca fizyczna i obcowanie ze zwierzakami naprawdę odpowiadają mi coraz bardziej.

U nas wiele zmian w ostatnim czasie zaszło. Dzięki ciężkiej pracy wielu bliskich osób, naprawdę świetnej ekipy, mamy u dziadków dziadkowo-nasze konie... 3 kochane mordki, z którymi więź jest jeszcze wspanialsza gdy są właśnie tu. Nigdy nie byłam koniarą, ale zawsze gdzieś tam z nimi miałam, niewiele bo niewiele, ale do czynienia. Dziś mam coraz więcej. W tym małym stadku zaczynam dostrzegać ich zachowania, potrzeby, nawyki... W stadzie, które składa się z 3 koni, to naprawdę o wiele łatwiejsze i bardziej namacalne. Obcowanie z nimi jest czystą przyjemnością. wychodzą do człowieka, widać że jesteśmy dla nich ważni. Nawet stajnia, jej zapach i przebywanie w tym miejscu to... spokój i czysta przyjemność. Może te moje "ochy o achy" ktoś odbierze na opak. Ale wierzcie mi, że ja to naprawdę tak o tym myślę. A dziś mam po prostu taki dzień kiedy moje zmysły wyostrzyły się na tę sferę jeszcze bardziej.

A teraz czas na obrazy związane właśnie z tą tematyką... Ostatnie chwile z końmi złapane moim obiektywem, no i główni bohaterowie, a raczej bohaterki, które chciałabym Wam przedstawić bo prawdopodobnie będą z nami coraz częściej...

Przedstawiam Państwu 3 ślicznotki, od lewej Orda, Bima, i Kalipso :) Tutaj mocno zainteresowane czymś lub kimś...



Orda i Kalipso pod czujnym okiem starszej koleżanki ;)



Piękna Orda :)



I Kalipso...  nieśmiało spogląda za gałęzi... Generalnie wcale nie jest taka nieśmiała i uwielbia dobierając się do naszych kieszeni, w których być może najdzie coś pysznego...

No i główny bohater, Pan Marek, który opiekuje się końmi i dziadkami. Bez niego to wszystko by najzwyczajniej w świecie nie działało...



I na tym kończę mojego kolejnego konnego posta.

Do szybkiego zobaczenia na leśnej polanie :)

Pa!

środa, 6 listopada 2013

Jesienne must have Martuchy...

Początkowo jesień wcale mnie nie cieszyła, ale teraz kiedy rozgościła się tutaj na dobre, w ferworze walk wszelakich (przeprowadzkowo-stajennych) - o tych drugich powiem kiedyś na pewno więcej ;), znajduję czasem chwilę na celebrowanie tych pachnących kominkiem i cynamonem jesiennych chwil. Bo kiedy już pogodziłam się z faktem, że lato naprawdę przeminęło, po bardzo krótkim smuteczku trzeba było wziąć się szybko w garść i dostrzec dobre strony obecnej pory roku, a więc tak też uczyniłam :).

Oczywiście jak przystało na typową babę, wiązało się to z kilkoma jesiennymi zakupami, mam też listę chciejstw której nie zrealizowałam, bo wydatków mam obecnie bez liku, ale pomarzyć zawsze można ;).

Bez czego nie wyobrażam sobie dziś jesieni?

Bez masła do ciała "Rumianek i imbir" z Green Pharmacy. Kupiłam je kompletnym przypadkiem w Rossmannie, tylko dlatego że było przecenione z 14,- na 7 zł.... Co do nawilżenia, jeszcze się nie zdecydowałam, ale chyba jest całkiem nieźle ;), ale ten zapach! Ciepły, korzenny ... i niech Was nazwa nie zmyli, rumianek pachnie jakoś tak inaczej, słodko, a imbiru w ogóle nie czuję. Pachnie naprawdę przyjemnie, jesiennie, korzennie... To mój absolutny must have ostatnich dni!


GP body butter CHAMOMILE
http://www.elfa-pharm.pl/pl/oferta/rumianek-imbir/

Bez jaśminowego masła do ciała, Stenders.

Mam je już jakieś pół roku, ale latem odstawiłam je gdzieś ze względu na jego ciężką konsystencję. Dziś znów chętnie po nie sięgam bo skóra moich wysuszonych dłoni woła o pomstę do nieba. Przypomniałam sobie więc o masełku, które kupiłąm już dawno temu. Zużycie dość spore bo jakieś pół opakowania, a opakowania nie jest zbyt duże. Ale jest to produkt naprawdę treściwy, na suche skórki, miejsca i tylko w wyjątkowej potrzebie. Dodatkowo pieknie pachnie, może nie znam się na zapachu jaśminu, ale dla mnie to znowu inny zapach... jakby rozmaryn, lawenda.. ech ;)


Stenders Jaśminowe masło do ciała 70 g
http://www.okazje.info.pl/ud/uroda/stenders-jasminowe-maslo-do-ciala-70-g.html

Jesień byłaby o wiele chłodniejsza bez sweterka z sową, milusińskiego i bardzo jesiennego, a do tego niedrogiego..... Kupiłam w Pepco i nie zamierzam się tego wstydzić ;P, ta sama jakość co typowe sieciówki, wszystko to tania produkcja ze wschodu. Dobre jakościowo rzeczy kupuję na wyprzedażach, wtedy pozwalam sobie na swetry z dużą domieszką kaszmiru i wełny :) A ten na dziś jest naprawdę bardzo ok.




Świeca Air wick, cynamonowe jabłko to mój kolejny jesienny akcent. Zapach naprawdę iście rozgrzewający, niczym aromatyczny grzaniec, wspaniały! Podobno zawiera naturalne woski, kupiłam ją w Rossmannie za 9,90. Mam jedynie zastrzeżenia co do ilości godz. palenia się tej świecy deklarowanych przez producenta. Deklaruje chyba ok 30-40, a ja już po jakichś 7 widzę spore zużycie. Choć może i rzeczywiście starczy na taki czas... Zobaczymy, w każdym razie zapach jest naprawdę piekny, więc czego więcej chcieć w tej cenie...


http://www.opinie.senior.pl/Air-Wick-Touch-of-luxury-cynamonowe-jablko-przy-wieczornym-kominku-swieca-zapachowa,53082.html

No i skusiłam się na odświeżacz powietrza w sprayu...Wiem! To czysta chemia..., ale zapach mnie po prostu urzekł.... Obiecuję, że będę go używać niezbyt często.. ;)


http://www.rossnet.pl/Produkt/Brise-Refresh-Jablko-z-Cynamonem-aerozol,118472

I to by było na tyle jeśli chodzi o jesienne grzeszki i babskie sprawunki. Przynajmniej o ich część... A jak u Was jesień mija? Czy lubicie tę porę roku?

Niedługo więcej o Mazurach i koniach, a tymczasem uciekam pod ciepłą kołderkę ;).

Pa!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...